Książki ze stałą ceną? Wyciekł projekt ustawy

Wyciek projektu ustawy spowodował burzę. Jego autorzy są skłonni skrócić do pół roku okres zakazu rabatów na nowe książki - dowiedziała się „Rzeczpospolita”. Nieoczekiwanie zwolennikiem ustawy stał się także Empik.

Aktualizacja: 11.05.2021 06:07 Publikacja: 10.05.2021 16:58

Książki ze stałą ceną? Wyciekł projekt ustawy

Foto: AdobeStock

Pomysł ten rodem choćby z Francji ma pomóc zarówno wydawcom, jak i księgarniom, które nie są w stanie rywalizować na ceny ze sprzedawcami internetowymi, walczącymi o klientów głównie rabatami.

- To ostatni moment na wprowadzenie takiego rozwiązania, a wiemy z innych krajów, iż się sprawdza. Inaczej księgarnie będą upadać na jeszcze większą skalę - mówi Sonia Draga, prezes Polskiej Izby Książki. - Najgłośniej sprzeciwiają się mu sprzedawcy internetowi, którzy przyciągają klientów głównie niższymi cenami. Z ich perspektywy to duża zmiana, a skoro przekazują ją klientom tylko w kontekście braku rabatów nie dziwi odzew – dodaje.

Jak podkreśla projekt jest obecnie w konsultacjach wewnątrzbranżowych i to nie Polska Izba Książki go ujawniła. - Rozważane są zmiany, na przykład wprowadzenie na początek stałej ceny na pół roku. Możliwości do negocjacji są, następnie zwrócimy się do Ministerstwa Kultury z prośbą o zgłoszenie projektu. Branża potrzebuje wsparcia, pandemia powiększyła problemy księgarń, fala ich upadku dopiero nadejdzie, gdy okaże się, ile z pomocy PFR z 2020 r. będą musiały zwrócić – mówi Sonia Draga.

Sprzedawcy internetowi jednak mocno projekt oprotestowali. – Nie popieramy projektu ustawy zakazującej księgarniom udzielania czytelnikom dowolnych rabatów przy zakupie książek. Projekt przewiduje karę grzywny dla firm, które udzielałyby rabatów większych niż 5 proc. od cen okładkowych, przez 12 miesięcy od daty wydania – napisał Wojciech Mazia, prezes Bonito.pl.

Również przedstawiciele księgarni internetowej TaniaKsiazka.pl oraz Wydawnictwa Kobiecego skrytykowali rozwiązanie. - W konsekwencji nowe książki będą znacznie droższe, więc nie każdy będzie mógł sobie pozwolić na ich zakup, spadnie zainteresowanie nowościami, a debiuty pisarskie będą jeszcze trudniejsze – piszą.

Ustawa ma jednak nieoczekiwanego zwolennika. Według nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej” sieć Empik jest za, choć w ostatnich latach poprzednie wersje takiego rozwiązania raczej krytykowała.

- Ustawy regulujące cenę książki skutecznie funkcjonują w innych krajach europejskich. Ich nadrzędnym celem jest ochrona różnorodności i zapewnienie stabilności na rynku książki - mówi Natalia Korzeniecka-Walak, dyrektor ds. korporacyjnych Grupy Empik. - Nie spodziewamy się wpływu regulacji na rynek w krótkim terminie. Mądra regulacja powinna za to zwiększyć stabilność prowadzenia działalności wydawniczej i wesprzeć małe lokalne podmioty w funkcjonowaniu na rynku, gdzie dominują duże platformy – dodaje.

Zmiana nastawienia Empiku czy potencjalnie także innych sprzedawców to efekt nowej sytuacji rynkowej. Pandemia spowodowała, iż jeszcze większy udział w handlu książkami ma internet, a na polskim rynku pojawiła się największa e-księgarnia świata, czyli Amazon. Nikt nie ma złudzeń, że firma stopniowo będzie podbijać coraz to nowe segmenty, a jej skromny debiut nie powinien nikogo zmylić. Dlatego nastawienie do ustawy się zmieniło. Nie wiadomo tylko, jak zareaguje Ministerstwo Kultury, zapowiadające mechanizmy wsparcia dla księgarń, ale bez konkretów. Na pytanie „Rzeczpospolitej” o podejście do ustawy resort nie odpowiedział.

- Nie chodzi tylko o rabaty, wystarczy popatrzeć jak zmieniły się inne rynki bez podobnych buforów bezpieczeństwa, gdy zaczęli na nich operować wielcy sprzedawcy online z Amazonem na czele. Jak wyglądają teraz, gdzie sprzedaż skupia się wokół kilku firm. Tak silna koncentracja nie jest dobra ani dla sprzedawców, ani dla czytelników, prowadzić będzie do zawężenia oferty, znikania wydawnictw. Amazon potrafił złamać największych i zmusić ich do przyjęcia swojej polityki rabatowej. Polskie sklepy nie mają z nim szans, niektóre to już widzą i zmieniły podejście – mówi Sonia Draga.

Pomysł ten rodem choćby z Francji ma pomóc zarówno wydawcom, jak i księgarniom, które nie są w stanie rywalizować na ceny ze sprzedawcami internetowymi, walczącymi o klientów głównie rabatami.

- To ostatni moment na wprowadzenie takiego rozwiązania, a wiemy z innych krajów, iż się sprawdza. Inaczej księgarnie będą upadać na jeszcze większą skalę - mówi Sonia Draga, prezes Polskiej Izby Książki. - Najgłośniej sprzeciwiają się mu sprzedawcy internetowi, którzy przyciągają klientów głównie niższymi cenami. Z ich perspektywy to duża zmiana, a skoro przekazują ją klientom tylko w kontekście braku rabatów nie dziwi odzew – dodaje.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Biznes
Igor Lewenberg, właściciel Makrochemu: Niesłusznie objęto nas sankcjami
Biznes
Wojna rozpędziła zbrojeniówkę
Biznes
Standaryzacja raportowania pozafinansowego, czyli duże wyzwanie dla firm
Biznes
Lego mówi kalifornijskiej policji „dość”. Poszło o zdjęcia przestępców
Biznes
Rząd podjął decyzję w sprawie dyplomów MBA z Collegium Humanum