O zdarzeniu poinformował media Andrzej Poczobut, członek Zarządu Głównego Związku Polaków na Białorusi.
Relacjonował, że Jan Roman pojawił się wczoraj przed jednym z komisariatów w Grodnie, skąd miał być wypuszczony zatrzymany wcześniej znajomy dziennikarz.
? ?????? ?????????? ??????? ????????? ? ?????? ?????????????? ??? ??????
— ?????????. ???????? (@mediazona_by) August 11, 2020
??? ?????? ?????? ???? ?????? ???? ? ?????? ?????????, ????? ?? ???? ?? ?????https://t.co/ApEnXl79AI pic.twitter.com/zX9uVPn4Zh
Do grupy 100-150 stojących przed budynkiem ludzi podjechał wojskowy Hummer, z którego wyskoczyli agenci specnazu i rzucili się z pałkami na zgromadzonych.
Roman został kopnięty butem w twarz, co spowodowało wybicie kilku zębów. Po obaleniu go na ziemię był bity pałkami, stracił też okulary.
Polski dziennikarz noc spędził w areszcie. Już przebywając na komisariacie wzywał pogotowie z powodu wysokiego ciśnienia, ale milicjanci nie reagowali na jego stan zdrowia i informacje, że jest dziennikarzem.
Jak podaje portal Hrodna.life, dziś rano skazano go na grzywnę w wysokości 382 białoruskich rubli (od. 680 zł). Roman został zwolniony w południe po wpłaceniu grzywny. Prosto z aresztu trafił do szpitala.
Od niedzieli na Białorusi trwają masowe protesty przeciwko sfałszowanym wyborom prezydenckim. Według oficjalnych komunikatów wygrał je, z 80-proc. poparciem i perspektywą rządzenia 6. kadencję, Aleksander Łukaszenko. Nieoficjalnie, jak wynika z danych przekazywanych przez komisje wyborcze, tak wysokie poparcie otrzymała Swiatłana Cichanouska, żona więzionego dysydenta, która zamiast męża wystartowała w wyborach.
Cichanouska, zgłaszając protest wyborczy, została zmuszona do nagrania odezwy do Białorusinów, w której mówi enigmatycznie o dramatycznym wyborze, przed jakim została postawiona, po czym opuściła Białoruś. Przebywa na Litwie.