PKO BP mniej narażone na zwrot spreadów

Bank mający największy portfel kredytów frankowych może za zwrot spreadów zapłacić nieco mniej, niż na pierwszy rzut oka wskazuje jego pozycja rynkowa.

Publikacja: 16.08.2016 20:43

PKO BP mniej narażone na zwrot spreadów

Foto: Bloomberg

Kancelaria Prezydenta szacuje, że zwrot przez banki spreadów pobranych z tytułu mieszkaniowych kredytów walutowych będzie kosztować je 3,6–4 mld zł. Jednak nie wszystkie banki zapłacą w równym stopniu.

Gdyby przyjąć, że banki zapłacą wskazane przez Kancelarię 4 mld zł proporcjonalnie do swoich udziałów w rynku (na koniec 2015 r. czynne były kredyty frankowe warte ponad 137 mld zł), wtedy PKO BP zapłaciłby 0,92 mld zł (ma 23-proc. udział w tym rynku), mBank 0,56 mld zł (14 proc.), Millennium 0,53 mld zł (14 proc.), BZ WBK 0,46 mld zł (10 proc.), Getin Noble Bank 0,39 mld zł (10 proc.) oraz Pekao 0,14 mld zł (3 proc.). Niewielkie kwoty zapłaciłyby ING BSK i Alior (mające śladowy udział w rynku kredytów frankowych). Handlowy nie zapłaciłby w ogóle (nie ma tych kredytów).

Jednak analitycy zwracają uwagę, że to zbyt proste założenie, bo banki udzielały nie tylko „czystych" kredytów walutowych, ale także tzw. indeksowanych do walut zagranicznych.

Według projektu ustawy mniejsze koszty poniosą te banki, które koncentrowały się na „czystych" hipotekach frankowych. Takim bankiem jest właśnie PKO BP, który sprzedawał tylko kredyty denominowane w walutach obcych, ale i on posiada część kredytów indeksowanych do walut – to spadek po przejętym w 2014 r. Nordea Bank (miał oba typy hipotek w swoim bilansie). Około jednej trzeciej portfela kredytów frankowych PKO BP, wartego na koniec 2015 r. 31,6 mld zł, to efekt przejęcia Nordea. Ponadto portfel tej norweskiej instytucji różni się od PKO BP pod względem „wieku".

Analitycy podkreślają, że na razie trudno jest precyzyjnie oszacować koszt, jaki poszczególne banki zapłacą z tytułu zwrotu spreadów, ważna jest nie tylko struktura portfela (kredyty denominowane i indeksowane), ale także rok udzielenia, wartość i przyjęte różnice kursowe.

Jeśli koszt zwrotu spreadów wyniósłby dla sektora rzeczywiście 4 mld zł, to PKO BP zapłaciłby o kilkanaście procent mniej niż wynikające z jego udziałów w rynku 0,92 mld zł, ale za to więcej zapłaciłyby prawdopodobnie takie banki, jak Millennium i mBank, które udzielały sporo kredytów indeksowanych do walut. Zdaniem niektórych ekspertów koszt rzędu 4 mld zł jest jednak niedoszacowany i uwzględnia najwyżej spready od udzielenia kredytów. Zakładając, że zwrócone miałyby być też spready z pozostałych kategorii (od rat i kredytów już spłaconych) łączny koszt zwrotu spreadów mógłby sięgnąć nawet 8 mld zł.

Zwrot spreadów ma dotyczyć wszystkich kredytów walutowych udzielonych od 1 lipca 2000 r. do 26 sierpnia 2011 r. Zwrotowi będą podlegać spready ponad 0,5 proc. odchylenia od kursu NBP i odsetki w wysokości połowy odsetek ustawowych (ograniczenie to wartość kredytu 350 tys. zł na osobę).

Kancelaria Prezydenta szacuje, że zwrot przez banki spreadów pobranych z tytułu mieszkaniowych kredytów walutowych będzie kosztować je 3,6–4 mld zł. Jednak nie wszystkie banki zapłacą w równym stopniu.

Gdyby przyjąć, że banki zapłacą wskazane przez Kancelarię 4 mld zł proporcjonalnie do swoich udziałów w rynku (na koniec 2015 r. czynne były kredyty frankowe warte ponad 137 mld zł), wtedy PKO BP zapłaciłby 0,92 mld zł (ma 23-proc. udział w tym rynku), mBank 0,56 mld zł (14 proc.), Millennium 0,53 mld zł (14 proc.), BZ WBK 0,46 mld zł (10 proc.), Getin Noble Bank 0,39 mld zł (10 proc.) oraz Pekao 0,14 mld zł (3 proc.). Niewielkie kwoty zapłaciłyby ING BSK i Alior (mające śladowy udział w rynku kredytów frankowych). Handlowy nie zapłaciłby w ogóle (nie ma tych kredytów).

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Banki
Zmiany w zarządzie największego polskiego banku. Nowy wiceprezes PKO
Materiał Partnera
Kredyt Unia to wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Banki
Zysk Aliora nieco powyżej oczekiwań
Banki
Strata NBP w 2023 roku poszła w miliardy złotych. Adam Glapiński pod ostrzałem
Banki
Cezary Stypułkowski, prezes mBanku: Marne prawo, żadna sprawiedliwość, upadła moralność