Belgijski KBC i niemiecki DZ Bank potwierdziły dziennikarzowi, że zaczęły realizować transakcje na rzecz europejskich klientów robiących interesy w Iranie. Austriacki Erste Banik zamierza robić to samo.
Większe banki europejskie, podobnie jak amerykańskie trzymają się na razie na uboczu, bo odstraszyły je wysokie grzywny orzekane wcześniej za naruszanie sankcji. W ostatnich 5 latach banki zapłaciły ponad 15 mld dolarów grzywien, najwięcej — 8,9 mld w 2014 BNP Paribas. To wzbudza frustrację przedstawicieli władz w Iranie i w Europie z powodu wolnego tempa powrotu tego kraju do światowego systemu finansowego.
W styczniu 6 mocarstw zniosło sankcje po odstąpieniu przez Iran od programu jądrowego, ale nadal obowiązują amerykańskie za sprzyjanie terroryzmowi i inne kwestie, co nie zachęca banków międzynarodowych do współpracy z irańskimi instytucjami i obywatelami.
Szef jednego z największych banków europejskich stwierdził: — Wszystkie raporty prawników, jakie dostaję stwierdzają, że nadal obowiązuje wiele sankcji. Trudno zorientować się, z kim ma się do czynienia, bo to nierozpoznany teren.
Największy w Belgii KBC stwierdził, że postanowił wspierać dobrze znanych klientów z własnych rynków, Belgii, Czech i Slowacji, w ich rzeczywistych operacjach z Iranem, z jednoczesnym przestrzeganiem sankcji unijnych i amerykańskich. „Takie wsparcie ogranicza się jedynie do handlu i zawsze podlega dogłębnemu sprawdzeniu każdej transakcji i zainteresowanych stron. W tym celu KBC nawiązał stosunki korespondencyjne z kilkoma państwowymi i prywatnymi bankami irańskimi" — wyjaśniono.