Smak wydobyty z dna

Piwo, które zatonęło w katastrofie sprzed 222 lat, doczekało się repliki.

Publikacja: 16.05.2018 13:46

Smak wydobyty z dna

Foto: materiały prasowe

To był nieszczęśliwy rejs. Żaglowiec "Sydney Cove" płynął z Kalkuty do Sydney. Ładownie miał wypełnione bardzo opłacalną drobnicą: herbatą, ryżem, porcelaną, tytoniem, rumem, porto i piwem. Jednak żadna z tych butelek nie dotarła do portu przeznaczenia. Aura nie sprzyjała, wiatry zagnały żaglowiec daleko na południe, a tam, w pobliżu Preservation Island, na północny-zachód od Tasmanii, doszło do tragedii, statek poszedł na dno.

Katastrofę przeżyło 17 osób.. Rozbitków zabrał z Preservation Island inny żaglowiec,, ale i ten zatonął, tym razem rozbitków ocean wyrzucił na lad australijski. Żeby dotrzeć do Sydney, przedzierali się przez kraj dziki, nie rozpoznany, do celu dotarło tylko trzech.

200 lat później, w 1996 roku, wrak "Sydney Cove" eksplorowali archeolodzy podwodni. Wydobyli z niego miedzy innymi nietknięte, zapieczętowane urzędowo butelki, ich zawartość przetrwała w stosunkowo dobrym stanie dzięki chłodnej oceanicznej wodzie.

Wydobyte butelko, podobnie jak wszystkie inne zabytki z wraku, trafiły do Queen Victoria Museum and Art Gallery w Launceston (Australia), gdzie można je oglądać na ekspozycji.

Gdyby "Sydney Cove" wpadł w ręce piratów, byliby przeszczęśliwi, głównie z powody butelek. Ale nie tylko dla piratów butelki maja wielka wartość, także naukowcy uważają, że jest to autentyczny skarb wydobyty z głębin.

Naukowcy w browarze

Badacze z Queen Victoria Museum and Art Gallery, we współpracy z kolegami z Australian Wine Research Institute oraz australijskim browarem James Squire postanowili odtworzyć smak, barwę i aromat piwa sprzed ponad dwóch stuleci. Pracami zespołu kierował konserwator z muzeum dr David Thurrowgood. Rozpoczęły się one w 2014 roku. Ponieważ butelki z wraku były szczelnie zamknięte, naukowcy założyli, że mogą w nich znaleźć ocalałe drożdże piwowarskie z 1796 roku.

Początkowo próby odnalezienia drożdży nie udawały się. Ale w końcu w muzealnym magazynie badacze znaleźli dwie butelki rzeczywiście hermetycznie zamknięte; otworzono je z największą ostrożnością, zawartość dekantowano, rezultat był na miarę oczekiwań: w piwie przetrwały "Brettanomyces" - dzikie drożdże, dzikie drożdże, obecnie już nie wykorzystywane  w dużych nowoczesnych browarach, z wyjątkiem niektórych belgijskich oraz małych browarów rzemieślniczych. Ale takie właśnie drożdże stosowali dawni browarnicy, prze rewolucja techniczna jaka miała miejsce w XIX stuleciu.

Badacze szczęśliwie natrafili w wydobytym z wraku piwie także na hybrydę  "Saccharomyces" - bliska drożdżom biorącym udział w tzw. górnej fermentacji podczas wyrobu piw typu Chimay ( warzone przez opactwo trapistów Notre-Dame de Scourmont w belgijskim mieście Chimay).

Lepiej po staremu

Zidentyfikowane drożdże przekazano do browaru James Squire (tak nazywał się pierwszy piwowar działający na terenie Australii w  latach, gdy zatonął "Sydney Cove"). Specjaliści w browarze próbowali różnych sposobów wykorzystywania tych drożdży (odpowiednio je namnożyli), stosując metody współczesnego browarnictwa. jednak początkowo rezultaty nie były oszałamiające. Sukces przyszedł dopiero wtedy, gdy sięgnęli do  korzeni: zainspirowani piwem transportowanym na żaglowcu - a było to piwo typu porter, wytwarzane w Londynie z ciemnego słodu z prażonego jęczmienia - uzyskali głęboki, słodowy napój z nuta czekolady i ziół.  Piwo to otrzymało nazwę Wreck Preservation Ale ( Piwo z wraku koło wyspy Preservation). Jego premiera odbywa się właśnie teraz, podczas festiwalu piwa Great Australian Bear SpecTAPular w Sydney (18 maja - 2 czerwca).

Część dochodu ze sprzedaży tego piwa zostanien przeznaczona na badania  prowadzone przez Queen Victoria Museum and Art Gallery nad zabytkami wydobytymi z wraku "Sydney Cove". Konserwator z muzeum, dr  David Thurrowgood  oraz kierownictwo browaru planują powrót do wraku i ponowna jego eksplorację; od 1996 roku a4rcheologia podwodna poczyniła postępy, jest nadzieja na wydobycie  pozostałej części skarbu w butelkach.

Warto wspomnieć, że w żadnej z setek amfor wydobytych dotychczas ze starożytnych wraków, nie zachował się trunek, jedynie osad po winie na wewnętrznych ściankach. natomiast madera z XVIII-wiecznego wraku z Morza Północnego (1982 rok) i szampan z 1830 roku wydobyty z bałtyckiego wraku (2010 rok) nadawały się do picia - ze smakiem.

To był nieszczęśliwy rejs. Żaglowiec "Sydney Cove" płynął z Kalkuty do Sydney. Ładownie miał wypełnione bardzo opłacalną drobnicą: herbatą, ryżem, porcelaną, tytoniem, rumem, porto i piwem. Jednak żadna z tych butelek nie dotarła do portu przeznaczenia. Aura nie sprzyjała, wiatry zagnały żaglowiec daleko na południe, a tam, w pobliżu Preservation Island, na północny-zachód od Tasmanii, doszło do tragedii, statek poszedł na dno.

Katastrofę przeżyło 17 osób.. Rozbitków zabrał z Preservation Island inny żaglowiec,, ale i ten zatonął, tym razem rozbitków ocean wyrzucił na lad australijski. Żeby dotrzeć do Sydney, przedzierali się przez kraj dziki, nie rozpoznany, do celu dotarło tylko trzech.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Archeologia
Kolos Konstantyna powrócił do Rzymu. Można go zobaczyć w Muzeach Kapitolińskich
Archeologia
Egipt restauruje piramidę w Gizie. "Dar dla świata XXI wieku"
Archeologia
We włoskim Paestum odkryto dwie nowe świątynie doryckie
Archeologia
Cucuteni-Trypole. Wegeosady sprzed sześciu tysięcy lat
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Archeologia
Szwajcaria. Detektorysta znalazł na polu marchwi biżuterię sprzed 3,5 tysiąca lat