Reklama

Dąbrowska: Co myślą nasi nieznajomi?

Wybory to moment próby i konfrontacji własnych wyobrażeń politycznych z rzeczywistością. Nic dziwnego, że bywa bardzo bolesny.

Aktualizacja: 15.10.2019 06:05 Publikacja: 14.10.2019 19:43

Dąbrowska: Co myślą nasi nieznajomi?

Foto: Adobe Stock

Każdy z nas żyje w politycznej bańce – wśród własnych przyjaciół i rodziny, coraz częściej uzupełnianej przez grono znajomych z mediów społecznościowych. Lubimy ich starannie dobierać, choćby po to, żeby nie słuchać opinii dla nas trudnych do zaakceptowania i nie denerwować się nadmiernie. A wymieniając się identycznymi lub podobnymi poglądami, oczywiście się w nich umacniamy. I tak, poglądy nasze i naszych przyjaciół zmieniają się w „obowiązującą doktrynę".

A jak jest naprawdę? Najlepszym testem są wybory. Wyborcy głównych partii z wielkim zaangażowaniem wspierali się w przekonaniu o tym, że ich faworyt powinien wygrać, że mu się to należy i że właściwie, skoro wszyscy, których zna, tak myślą, to tak jakby już wygrał. Im grubsza bańka, tym większy szok w wieczór wyborczy. I wpisy, np. na Facebooku: „nie jesteście godni Polski" albo „sprzedaliście kraj za 500 złotych", czy też inny wariant: „sprzedaliście się za sweterek Czarzastego". Do wyboru, do koloru...

Ostateczne wyniki wyborów: PiS - 43,59 proc., KO - 27,40 proc.

Rozbicie bańki bywa drastyczne, ale jest bardzo przydatne. Co jakiś czas dobrze się jednak przekonać, co myślą ci, których „nie mamy w znajomych". Choćby myśleli źle.

Dlatego tak ważna jest wysoka, ponad 60-procentowa frekwencja wyborcza. Bo nienawiść i agresja rodzą się z niezrozumienia i braku kontaktu emocjonalnego z innymi. Ściana, którą przedzieliła nas polityka, ma ostre krawędzie i po latach starań polityków szukających na gwałt własnej tożsamości na grzbietach wyborców nie potrafimy już jej przeniknąć.

Reklama
Reklama

To jest trudny wynik dla wszystkich partii i dla wszystkich wyborców. Chwiejne zwycięstwo PiS, odbicie przez opozycję Senatu, wszystko to wymagać będzie łagodniejszej, bardziej finezyjnej polityki. A może trzeba będzie pójść na jakieś ustępstwa? Czy, nie daj Boże, kompromisy? A jeśli tak, to jak to wytłumaczyć zainfekowanemu nienawiścią elektoratowi? Być może PiS będzie się opłacało negocjować coś z opozycją, w zamian np. za szybką ścieżkę w Senacie. Tylko czy można negocjować z „gorszym sortem", czy najpierw trzeba objaśnić wyborcom, że nie jest ten sort taki zły?

Prowadzenie ostrej, agresywnej propagandy, także w mediach, przy nieznacznej większości w parlamencie, jest polityką samobójczą.

Przez całą kadencję PiS słychać było narzekania, że Polacy są podzieleni, że hejt, że agresja, że życie publiczne stało się bardzo brutalne. Ale logika eskalacji jest nieubłagana: każda kolejna odsłona prowadzi nas na tej drodze dalej. Nikt się nie cofa, opozycja też nie. Może więc potrzebna jest sytuacja graniczna i chwiejna, by na nowo złapać równowagę?

Oczywiście może być tak, że niewiele się zmieni. PiS będzie próbowało kłaść ustawy na sejmowym taśmociągu, dopychać kolanem i krzyczeć, że opozycja im przeszkadza. Może to potem z mównicy obśmiewać nowa posłanka Jachira. Mogą się tym ekscytować wynajęci internauci. I wrócimy do naszych baniek, by słuchać tylko tych, którzy mówią to, co chcemy usłyszeć.

Publicystyka
Jarosław Kuisz: Dwa Zachody – zupełnie różne światy, które coraz więcej różni
Publicystyka
Jan Zielonka: Kto przekona europejskich wyborców i polityków, by poszli po rozum do głowy?
Publicystyka
Prof. Piątkowski: Gospodarcza droga do przyszłości
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Jak Donald Trump obnaża słabość Karola Nawrockiego
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Publicystyka
Estera Flieger: Tzw. plan pokojowy zachęci Putina. Ile razy Zachód może popełniać ten sam błąd
Materiał Promocyjny
Nowa era budownictwa: roboty w służbie ludzi i środowiska
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama