Zamysł propagandowy właściwie się władzy udał: osoby LGBT w odbiorze masowym, a w szczególności w mediach publicznych to ci, „co się na obrożach prowadzają i pokazują to, czego nie powinni – przystrojone piórami". I choćby oczywiste było, że osoby heteroseksualne też w jakimś być może zbliżonym procencie używają smyczy i obroży (a przynajmniej o tym marzą), nie trafia to do masowego odbiorcy. Bo przeciętny wyborca tego nie robi, a jak robi, to się nie przyznaje. Nie przyznaje się, bo się boi, co ludzie powiedzą.
Szczucie na osoby homoseksualne tak dobrze się sprzedaje, bo właśnie o strach chodzi. O latami ukrywane skłonności, o panikę w zetknięciu z innością. Strach wyklucza racjonalność. W stanie paniki wierzy się we wszystko. A więc wszystko jest możliwe – nawet to, że poseł i rzecznik Solidarnej Polski Jan Kanthak, piętnując słynną „ideologię LGBT", opowiada na antenie o tym, że w San Francisco istnieją specjalne sklepy mięsne dla gejów. Bo nie wie, że w potocznym języku „meat market" oznacza miejsce, w którym poszukuje się seksualnych przygód. Do tego myli nazwę dzielnicy.
Ale jeśli mieczem się wojuje, to można od miecza zginąć. Wynurzeń polityka nie zdzierżył działacz lewicy z Krakowa Michał Kowalówka i na Twitterze ujawnił, że wiceminister w 2011 r. składał mu obcesowo niestosowne propozycje w krakowskim barze Kitsch, i to kilkukrotnie. Poseł się wszystkiego wyparł i zapowiedział, że złoży wniosek do prokuratury (rządzonej przez jego partyjnych kolegów z SP). Co jednak będzie prokurator badał – nie wiadomo. Czy informacja o składaniu komuś propozycji seksualnych w barze jest obraźliwa? A może śledczy mieliby ustalić „ponad wszelką wątpliwość" orientację seksualną posła i w ten sposób udowodnić kłamstwo działaczowi lewicy?
Dam głowę, że sprawa rozejdzie się po kościach, choć poseł SP będzie miał ustaloną renomę wśród kolegów-parlamentarzystów. I to chyba niepokoi mnie najbardziej. Nagonka na mniejszości seksualne spowodowała, że upodobania i orientacja stają się nie tylko powodem coraz częstszej agresji na ulicach, ale i kryterium politycznym. A fobie przenoszone z własnych ciemnych sennych koszmarów do polskiej polityki czynią ją równie koszmarną.
Zanim wszystko to się wydarzyło i geje zostali ostentacyjnie użyci do prowadzenia wojny politycznej, też nie było w społeczeństwie bezgranicznej tolerancji w tej kwestii, ale działacze Zjednoczonej Prawicy, a szczególnie koledzy Zbigniewa Ziobry, podnieśli tę drzemiącą w Polakach nietolerancję na nieznany dotąd poziom. Taki, na którym ofiarami własnej krucjaty stają się ich autorzy.