Ruch przenosi się poza centra. Wysiądziemy z naszych aut?

Pandemia zmieniła przyzwyczajenia transportowe. To wyzwania, na które muszą odpowiedzieć operatorzy usług mikromobilności.

Publikacja: 26.05.2020 21:20

Wzrośnie popularność współdzielonych pojazdów na abonament

Wzrośnie popularność współdzielonych pojazdów na abonament

Foto: shutterstock

Pandemia sprawiła, że wiele osób, które dotychczas przekonywało się do pozostawienia własnego auta w garażu i podróżowania po mieście innymi środkami transportu, na powrót wsiadło za kierownicę. Ze względów bezpieczeństwa i zachowania dystansu społecznego samochody znowu stają się preferowaną formą przemieszczania się – podkreślają eksperci GfK.

W jednej z ostatnich analiz rynku mobilności miejskiej wskazują oni jednak, że pojazdy tego typu sprawdzają się tylko na dłuższych dystansach (przy krótszych i konieczności stania w korkach, szukania miejsc do parkowania i opłat z tym związanych auta tracą uzasadnienie). W trakcie epidemii samochody wciąż dominowały, ale wzrósł odsetek czasu spędzanego na podróżach pieszych czy rowerowych kosztem transportu publicznego – wynika z badań przeprowadzonych przez GfK na rynku niemieckim.

Eksperci wyliczyli, że czas pieszych i rowerowych podróży przekroczył 25 minut dziennie, podczas gdy wcześniej było to sporo poniżej 20 minut. Co więcej, spostrzegli nowy trend – mieszkańcy przestali jeździć na dłuższe dystanse, a większość podróży odbywali lokalnie. To oczywiście efekt tzw. lockdownu, ale analitycy nie mają wątpliwości, że te przyzwyczajenia już nie znikną. – W krótkiej i średniej perspektywie ludzie nadal będą rezygnować z transportu publicznego, by unikać skupisk ludzkich, a także z uwagi na zdalną pracę. Z czasem jednak popyt na komunikację zbiorową będzie szybko rósł – prognozuje Justas Petronis, menedżer w Trafi, litewskiej platformie MaaS (z ang. mobility as a service).

GfK podaje, że wzrośnie wykorzystanie pojazdów współdzielonych, m.in. car-sharingu, ale zmianie ulegnie ich formuła najmu. Dotychczasowe floty, działające w oparciu o wypożyczenia rozliczane w systemie minutowym, mają być zastępowane systemem abonamentem. A to oznacza, że użytkownicy będą korzystać z takich środków transportu nie okazjonalnie, ale w sposób regularny.

Ponadto wiele osób pozostanie na zdalnej pracy, co może doprowadzić do trwałego ograniczenia zachowań związanych z dojazdem do biur i rozłożenia natężenia ruchu poza centra miast. – Ludzie w okresie epidemii odkryli nowe, lokalne możliwości, jak sklepy i punkty usługowe w sąsiedztwie, które nie zostałyby zauważone bez obecnych ograniczeń. Te „ukryte klejnoty" zaspokoiły ich potrzeby w trudnych czasach blokady, zbudowały lojalność i będą nadal zajmować wysokie pozycje w długoterminowej perspektywie – przyznaje Marcus Anders, dyrektor w niemieckim Swarco Traffic Systems.

Na te wyzwania już odpowiadają operatorzy usług współdzielonej mobilności. Francusko-holenderska firma Dott, która kilka tygodni temu weszła do Warszawy z flotą hulajnóg, ruszyła z kompletnie inną strategią niż konkurencja – nie rozstawia jednośladów tradycyjnie w ścisłym centrum miasta, ale właśnie w okolicznych dzielnicach, gdzie przeniósł się ruch (trafiło tam 60 proc. z 1,5 tys. hulajnóg). Ponadto wdrożyła system abonamentowy. – Sytuacja po pandemii wymaga od branży mikromobilności kompletnej zmiany strategii, bo ludzie będą się teraz przemieszczać inaczej, a miasta na gwałt potrzebują dużo większego wsparcia dla transportu publicznego – tłumaczy Kacper Winiarczyk, dyrektor operacyjny Dott w Europie.

Pandemia sprawiła, że wiele osób, które dotychczas przekonywało się do pozostawienia własnego auta w garażu i podróżowania po mieście innymi środkami transportu, na powrót wsiadło za kierownicę. Ze względów bezpieczeństwa i zachowania dystansu społecznego samochody znowu stają się preferowaną formą przemieszczania się – podkreślają eksperci GfK.

W jednej z ostatnich analiz rynku mobilności miejskiej wskazują oni jednak, że pojazdy tego typu sprawdzają się tylko na dłuższych dystansach (przy krótszych i konieczności stania w korkach, szukania miejsc do parkowania i opłat z tym związanych auta tracą uzasadnienie). W trakcie epidemii samochody wciąż dominowały, ale wzrósł odsetek czasu spędzanego na podróżach pieszych czy rowerowych kosztem transportu publicznego – wynika z badań przeprowadzonych przez GfK na rynku niemieckim.

Materiał partnera
Może nie trzeba będzie zapłacić?
Materiał partnera
Siła kompleksowego wsparcia pracowników
Analizy Rzeczpospolitej
Cyfrowa rewolucja w procesach kadrowych
Analizy Rzeczpospolitej
Coraz więcej technologii i strategii
Materiał partnera
Kompleksowe podejście kluczem do sukcesu