Przypomnijmy, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych jest ustawowo zobowiązany do kontrolowania prawidłowości orzekania o niezdolności do pracy, a także korzystania ze zwolnień lekarskich. Lekarze orzecznicy ustalają np., czy pracownik faktycznie jest chory, a zwolnienie zasadne. Sam ZUS natomiast sprawdza, czy osoba przebywająca na zwolnieniu wykorzystuje je zgodnie z jego celem. Mogą to robić również płatnicy, którzy zgłaszają do ubezpieczenia chorobowego powyżej 20 ubezpieczonych.
Uwaga na zwolnienia lekarskie: ZUS sprawdza chorobowe. Przybywa kontroli
Z najnowszych danych Zakładu wynika, że w II kw. 2024 r. dokonano 123,6 tys. kontroli zaświadczeń o czasowej niezdolności do pracy. To więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku (w II kw. 2023 r. przeprowadzono 105,6 tys. kontroli). Tym samym powoli zbliżamy się do statystyk sprzed pandemii. Do danych z I kw. 2019 r. (173,8 tys. kontroli) jeszcze trochę brakuje, ale ZUS jest już blisko statystyk z I kw. 2018 r. (125,7 tys.).
– Co prawda pojawiały się prognozy, że raczej szybko nie wrócimy do liczby kontroli zwolnień sprzed pandemii, jednak wygląda na to, że w niedługim czasie możemy osiągnąć podobne wartości – mówi Oskar Sobolewski, ekspert emerytalny i rynku pracy z HRK Payroll Consulting.
Jak wskazuje, możliwe, że algorytmy wskazują na coraz większą liczbę nieprawidłowości. A w przyszłości może być ich nawet więcej.
– Rząd chce przecież, aby ZUS przejął wypłatę świadczeń z tytułu choroby już od pierwszego dnia niezdolności do pracy ubezpieczonego. W efekcie firmom może w mniejszym stopniu zależeć na tym, żeby zatrudnieni korzystali ze zwolnienia w sposób prawidłowy – mówi.