28 zakażonych Covid-19 przebywa obecnie w Szpitalu Bródnowskim, w którym dla zakażonych przewidziano trzy łóżka. Placówka nie ma jak przekazać części chorych do szpitali tymczasowych, bo te są zapełnione. W Szpitalu Południowym w poniedziałek zajęte były już wszystkie łóżka, 260, a tamtejsi lekarze obawiają się, że 40 respiratorów, jakie mają na wyposażeniu, może nie wystarczyć. Zakażonych przybywa w całej Polsce, a w szpitalach kończą się miejsca. Najgorzej jest na Lubelszczyźnie i Podkarpaciu, gdzie wirus uderzył ze zdwojoną siłą.
– Sytuacja pogarsza się systematycznie od kilku tygodni. Prezes Szpitala Wojewódzkiego w Siedlcach ocenia dzisiejszą sytuację jako trudniejszą niż u szczytu trzeciej fali. Z kolei Wojewódzki Szpital Zakaźny od kilku tygodni bezskutecznie zabiega o zwiększenie liczby łóżek covidowych z kilkunastu funkcjonujących obecnie do ponad 40, które są potrzebne na już. Natomiast dyrekcja wskazuje, że 60 łóżek to minimum, które będzie potrzebne już od przyszłego tygodnia. Działania zarówno Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego, jak i ministra zdrowia są zdecydowanie spóźnione – mówi Krzysztof Strzałkowski, przewodniczący Komisji Zdrowia Sejmiku Województwa Mazowieckiego.
Czytaj więcej
Warszawski Szpital Południowy z powodu obciążenia instalacji tlenowej wstrzymał przyjęcia nowych pacjentów. Obecnie przebywa tam 270 chorych, w tym 42 pod respiratorami.
Również medycy na próżno wyglądają strategii na kolejne tygodnie pandemii: – Wiele szpitali nie jest gotowych, by udźwignąć czwartą falę – mówił podczas poniedziałkowej konferencji Komitetu Protestacyjno-Strajkowego Ochrony Zdrowia (KPSOZ) przewodniczący Porozumienia Rezydentów Mateusz Szulca.
A Mariola Łodzińska, wiceprezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych, dodała, że mimo doświadczeń trzech fal pandemii znów wszystko organizowane jest na ostatnią chwilę: – Jesteśmy na takim etapie, jak w marcu 2020 r., gdy wchodziliśmy w pierwszą falę. Nie znamy planów, prognoz, pracujemy w chaosie i wciąż stoimy przed decyzją, co dalej.