Zrzucanie kilogramów bez bólu i wyrzeczeń? Kto by nie chciał. Dotąd jednak usuwanie tkanki tłuszczowej wymagało poważnej interwencji chirurgicznej – liftingu albo liposukcji.
Zabiegowi miały zostać poddane dwie osoby – mężczyzna z ginekomastią (przerostem tkanki piersi) oraz kobieta z podwójnym podbródkiem. Urządzenie dostarczyła jedna z katowickich klinik medycyny estetycznej.
Testy, które będą prowadzone na ŚUM wspólnie przez naukowców z uniwersytetu i lekarzy medycyny estetycznej, mają na celu pokazanie medycznych efektów, jakie daje zastosowanie takich urządzeń w terapiach przeciwstarzeniowych i odchudzających.
Pomysł wykorzystania fal radiowych do usuwania tłuszczu nie jest nowy. W Polsce od dłuższego czasu dostępne są urządzenia pozwalające wykonywać takie „odchudzanie". Zwykle pozwalają one sięgnąć do 2 cm w głąb skóry – a zatem dość płytko. Testowany w ŚUM sprzęt umożliwia zajęcie się tkankami na głębokości ok. 3,5 cm.
Jak to działa? Promieniowanie o częstotliwości radiowej (ponad 500 kHz) nagrzewa tkanki do ok. 45 st. C. W przypadku włókien kolagenu dochodzi do poprawy ich elastyczności i napięcia. Ogrzanie komórek tłuszczowych umożliwia zaś przyspieszenie metabolizmu i w naturalny sposób ułatwia wydalenie zbędnego materiału w naturalnych procesach fizjologicznych.