Reklama

Zmarł mec. Maciej Bednarkiewicz - legenda palestry, obrońca z lat PRL

Zmarł mec. Maciej Bednarkiewicz, obrońca w procesach politycznych w PRL, b. prezes Naczelnej Rady Adwokackiej, poseł na tzw. Sejm kontraktowy. Po 1989 r. walczył o skazanie gen. Wojciecha Jaruzelskiego, gen. Czesława Kiszczaka oraz zabójców Grzegorza Przemyka.

Aktualizacja: 11.11.2016 20:11 Publikacja: 11.11.2016 17:45

Maciej Bednarkiewicz

Maciej Bednarkiewicz

Foto: Fotorzepa/Jakub Ostałowski

Jak podała NRA, Bednarkiewicz urodził się w 1940 r. w Warszawie. Studia prawnicze odbył na Uniwersytecie Warszawskim. Od 1969 r. prowadził praktykę adwokacką. W latach 80. był obrońcą w sprawach politycznych i współpracował z Komitetem Prymasowskim pomagającym internowanym. Za swoją działalność był aresztowany i przez kilka miesięcy więziony.

W latach 1989-1995 był prezesem Naczelnej Rady Adwokackiej. Był posłem na Sejm X kadencji (1989-1991), członkiem Trybunału Stanu (1991-1993 oraz 1997-2001).

W 1983 r. był adwokatem opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej, matki Grzegorza Przemyka - młodego poety i maturzysty, śmiertelnie pobitego w maju 1983 r. przez milicję w Warszawie.

"Znałem bardzo dobrze Basię i Grzesia. Mój syn był młodszy od niego o kilka lat. Bawili się razem, Grześ uczył go grać na gitarze, przynosił wiersze. Dostałem telefon, że Grzegorz umiera w szpitalu na Solcu. Była czwarta rano. Lekarze, którzy go operowali, dali mi do ręki zaświadczenie. Szczegółowy opis obrażeń. Rano trzej chłopcy, którzy byli z Grzegorzem, przyjechali do mnie do domu i złożyli zeznania" - opowiadał kilka lat temu Bednarkiewicz "Gazecie Wyborczej".

Walkę o sprawiedliwość w tej sprawie adwokat przypłacił sześciomiesięcznym aresztem. Zatrzymano go w styczniu 1984 r., krótko po tym, jak sąd wyznaczył termin rozprawy o pobicie Przemyka. Zarzucono mu pomoc pewnemu dezerterowi z ZOMO w ukrywaniu się, oraz nakłanianie go do ujawnienia tajemnicy państwowej i tworzenie fałszywych dowodów w sprawie śmierci Grzegorza Przemyka. "Zrobili wszystko, żebym w procesie nie uczestniczył" - mówił "GW" Bednarkiewicz. Został wypuszczony ostatniego dnia postępowania dowodowego w procesie o pobicie Przemyka.

Reklama
Reklama

W 1984 r., po reżyserowanym procesie, sąd uwolnił od zarzutu pobicia Przemyka milicjantów - Ireneusza K. (który go zatrzymał) i Arkadiusza Denkiewicza (dyżurnego komisariatu, który nawoływał do bicia, mówiąc: "Bijcie tak, żeby nie było śladów"). Na 2 i 2,5 roku więzienia za nieudzielenie pomocy pobitemu skazano - po wymuszeniu w śledztwie nieprawdziwych zeznań - dwóch sanitariuszy. Sprawa wróciła po przełomie 1989 r. Denkiewicza skazano prawomocnie na dwa lata więzienia (nie odsiedział ani dnia, bo według psychiatrów na skutek wyroku doznał w psychice zmian uniemożliwiających odbycie kary). Po pięciu procesach sprawa K. została w 2009 r. prawomocnie umorzona z powodu przedawnienia.

Gdy w 2013 r. stołeczny sąd oddalił zażalenia na umorzenie śledztwa IPN ws. utrudniania wyjaśnienia śmierci Przemyka, mec. Bednarkiewicz mówił PAP, że sprawę zbrodni na Przemyku, jak i całego systemu PRL, osądzą już tylko historycy, a nie sędziowie.

Bednarkiewicz był też pełnomocnikiem oskarżycieli posiłkowych w procesie ws. masakry robotników Wybrzeża w 1970 r., gdzie oskarżonym był m.in. Jaruzelski (zmarł w 2014 r., nie doczekawszy wyroku). Gdy wiosną 2015 r. Sąd Najwyższy uchylił prawomocne uniewinnienie wicepremiera PRL Stanisława Kociołka w tej sprawie (Kociołek zmarł jesienią 2015 r.), mec. Bednarkiewicz mówił, że "to ostatni moment w historii, aby sąd mógł ocenić zasady, sposób i instrumenty funkcjonowania ustroju, który panował w Polsce do 1989 r.". Jego zdaniem istniał plan prowokacji w celu odsunięcia od władzy Władysława Gomułki.

Kilkanaście lat trwały starania mec. Bednarkiewicza, aby b. szef MSW gen. Czesław Kiszczak odpowiedział za przyczynienie się do śmierci dziewięciu górników z kopalni "Wujek", zabitych przez ZOMO w pierwszych dniach stanu wojennego w grudniu 1981 r. - przez wysłanie szyfrogramu do jednostek milicji mających pacyfikować strajkujące kopalnie. Pierwszy proces ruszył w 1994 r. - w 1996 r. sąd uniewinnił Kiszczaka. W 2004 r. skazał go na dwa lata więzienia w zawieszeniu. W 2008 r. sprawę umorzono z powodu przedawnienia. W 2011 r. ponownie Kiszczaka uniewinniono. Wszystkie wyroki uchylał potem Sąd Apelacyjny w Warszawie. W końcu 2013 r. sąd zawiesił piąty proces Kiszczaka z powodu jego złego zdrowia (zmarł w 2015 r.).

"Czy na sprawiedliwość jest już za późno? Czy możemy budować państwowość w zapomnieniu" - pytał w 2004 r. przed sądem w tej sprawie mec. Bednarkiewicz, który był pełnomocnikiem oskarżycieli posiłkowych. "Szyfrogram zezwalał na użycie ostrej amunicji, dlatego w kopalni +Wujek+ zjawił się specjalny pododdział, uzbrojony nie w pałki i tarcze, ale w broń palną" - mówił.

Bednarkiewicz był wychowawcą wielu pokoleń adwokatów. Został odznaczony Wielką Odznaką "Adwokatura Zasłużonym" oraz Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

Zawody prawnicze
Notariusze zwalniają pracowników i zamykają kancelarie
Spadki i darowizny
Czy darowizna sprzed lat liczy się do spadku? Jak wpływa na zachowek?
Internet i prawo autorskie
Masłowska zarzuca Englert wykorzystanie „kanapek z hajsem”. Prawnicy nie mają wątpliwości
Prawo karne
Małgorzata Manowska reaguje na decyzję prokuratury ws. Gizeli Jagielskiej
Nieruchomości
Co ze słupami na prywatnych działkach po wyroku TK? Prawnik wyjaśnia
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama