Tak się stanie, jeśli rząd Niderlandów zaakceptuje projekt nowego zbiorowego układu pracy dla pracowników tymczasowych (CAO), który został przygotowany przez holenderskie Stowarzyszenie Międzynarodowych Pośredników Pracy (VIA).
Proponowane regulacje zakładają też, że polski pracownik miałby otrzymywać o 10 proc. mniejsze wynagrodzenie za godziny nadliczbowe oraz pracę w weekendy. Dodatkowo regulacja VIACAO przewiduje związanie polskiego specjalisty z daną agencją pośrednictwa pracy na 3,5 roku, bez gwarancji zatrudnienia i zarobków. Oznacza to, że przez ten czas nie mógłby on zmienić swojej sytuacji bez przyzwolenia danej agencji. Wskutek tego nie mógłby także podjąć bez jej zgody inaczej zdobytej pracy.
– Polacy powinni mieć zapewnione takie same prawa jak pracownicy holenderscy, czyli takie same płace oraz gwarancje pracownicze – uważa Aart van der Gaag, prezes Holenderskiego Stowarzyzzenia Agencji Pracy Tymczasowej (ABU). Wskazuje przy tym, że nie ma sensu tworzyć nowego układu, tym bardziej takiego, który uprawomocni nierówne traktowanie pracowników w różnych krajach. Od 20 czerwca 2007 r. w Holandii bowiem obowiązuje zbiorowy układ pracy.
ABU nie godzi się na nowe regulacje i rekomenduje polskim pracownikom ostrożność w wyborze pośredników, którzy nie są zrzeszeni w tej organizacji.
Również Polski Związek Agencji Pracy Tymczasowej krytykuje zamierzenia Holendrów. W opinii Agnieszki Bulik, prezesa ZAPT, pracujący w tym samym kraju i wykonujący tę samą pracę mają prawo oczekiwać równego traktowania, niezależnie od płci czy narodowości. Zgodnie z podstawową zasadą obowiązującą w Unii Europejskiej jej obywatele nie mogą być dyskryminowani m.in. w zatrudnieniu ani ze względu na płeć, wiek czy narodowość.