Wybory korespondencyjne w maju to obecnie zakładany przez PiS scenariusz. Ale nawet w obozie władzy nie ma stuprocentowej pewności, czy rzeczywiście do nich dojdzie. W Sejmie, w finalnym głosowaniu ustawy o wyborach korespondencyjnych, wszystko może storpedować Jarosław Gowin, swoje „weto” być może zgłosi minister Szumowski, może się okazać też, że organizacja wyborów jest niemożliwa logistycznie. Na razie jednak PiS zakłada, że wybory będą. Szykuje się na nie także opozycja. Każda partia samodzielnie, bo jak przyznają nasi rozmówcy, przy tak zróżnicowanych strategiach na jedną wspólną nie ma co teraz liczyć.
KO: Zostańmy w domu
Politycy Koalicji Obywatelskiej już przy okazji głosowania w Sejmie nad nowelizacją kodeksu wyborczego, wprowadzającą głosowanie kopertowe, mówili, że ten pomysł to „zamach stanu”.
– Nie będzie żadnych wyborów 10 maja. To będzie farsa, a głosowanie w szczycie pandemii naraża ludzi, głosowanie kopertowe też. Sama ustawa została przyjęta z naruszeniem norm, orzeczenia TK i regulaminu Sejmu – mówi nam rzecznik sztabu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, Adam Szłapka.
Kidawa-Błońska już w ubiegłą niedzielę rozpoczęła akcję #10majaZostajęwDomu. I KO konsekwentnie się tego przesłania trzyma. – Platforma chce zbudować swój mit – komentuje nasz rozmówca z PiS.