Rafał Trzaskowski podkreślił w Polsat News, że jego nieobecność na zaprzysiężeniu Andrzeja Dudy nie ma nic wspólnego z bojkotem. - Uważam, że nie ma co bojkotować tego Zgromadzenia Narodowego - powiedział. - Rozumiem rozterki moich koleżanek i kolegów, którzy twierdzą, że skoro pan prezydent łamał konstytucją, a łamał konstytucję, no to można mieć zastrzeżenia do tego, żeby być tam, gdzie pan prezydent będzie znowu na tę konstytucję przysięgał - dodał, ale zaznaczył, że uważa wybór swojego rywala za ważny.

Jednocześnie polityk powiedział jednak, że do Sądu Najwyższego zostały złożone "bardzo poważne protesty". - Na pewno jeśli się obiektywnie tym protestom przyjrzymy, to bardzo duża część z nich była zasadna. Ja nie jestem w stanie stwierdzić, bo nie jestem sędzią, czy one miały wpływ na wynik wyborczy, czy nie. Natomiast na pewno trzeba było z należytą uwagą je rozpatrzyć dlatego, że jeżeli w ten sposób postępuje telewizja, która mieni się publiczną i tylko i wyłącznie trzyma jedną stronę, jeszcze do tego szczuje i manipuluje to chyba warto rozmawiać, żeby to nigdy więcej się nie wydarzyło - ocenił. 

Były kandydat na prezydenta stwierdził także, że „trzeba jasno i głośno mówić, że te wybory nie były równe”.  - Trzeba jasno mówić w jakich się warunkach odbywały - dodał. Jednocześnie podkreślił, że na zaprzysiężeniu Andrzeja Dudy na pewno będzie delegacja Koalicji Obywatelskiej.

Trzaskowski odniósł się również do informacji, które przekazywała na jego temat TVP. - Duża część wyborców była przekonana, że jestem z Krakowa albo że mam 170 cm ponieważ TVP podawała takie informacje - stwierdził polityk. - Z mojego doświadczenia bardzo dobrze wiem, jak wielu ludzi wierzy w te manipulacje - dodał.