Jej koreańscy rodzice są muzykami, ale Sarah urodziła się w Filadelfii, dokąd ojciec Myoung Jun Chang przeniósł się w 1979 r., by doskonalić swe kompozytorskie umiejętności. Bardzo wcześnie odkryto jej niezwykły talent – jako sześciolatka stanęła do przesłuchań w nowojorskiej Juilliard School of Music i wkrótce rozpoczęła studia na tej słynnej uczelni. W wieku ośmiu lat występowała już z koncertami, mając za partnerów tak znakomitych dyrygentów, jak Zubin Mehta i Riccardo Muti.
Rok później nagrała pierwszą płytę, którą EMI zdecydowała się jednak wypuścić na rynek dopiero w 1991 r.Nie wszystkie cudowne dzieci stają się prawdziwymi artystami, to stwierdzenie nie odnosi się wszakże do Sarah Chang. Ona gra coraz lepiej, a jej interpretacje stają się ciekawsze i bardziej dojrzałe, czego dowodem najnowszy, świeżo wydany przez EMI album, na którym Sarah Chang umieściła „Cztery pory roku” Vivaldiego. Bardzo lubi zwłaszcza występy z orkiestrą, dlatego zapewne było łatwiej namówić ją na ponowny przyjazd do Warszawy (była tu już osiem lat temu), by zagrała jeden z najpopularniejszych romantycznych koncertów skrzypcowych, który skomponował Mendelssohn.Orkiestrę Filharmonii Narodowej poprowadzi Jan Latham-Kenig, który mówi o sobie, że jest prawdziwym Europejczykiem. Mieszka w Londynie, ostatnio wiele pracuje we Włoszech, a pochodzi z rodziny o francusko-polsko-duńskich korzeniach. Lubi Polskę, był zresztą dyrektorem artystycznym festiwalu Wratislavia Cantans i Filharmonii Wrocławskiej. Bardzo ceni Szymanowskiego, w 2005 r. doprowadził do wystawienia jego „Króla Rogera” w Teatro Massimo w Palermo, a w programie obecnych koncertów umieścił I symfonię tego kompozytora.
Filharmonia Narodowa, ul. Jasna 5, tel. 022 551 71 30, 7.12, godz. 1930, 8.12, godz. 18
Gram od czwartego roku życia: zaczynałam od pianina, dopiero później wzięłam do ręki skrzypce. Te pierwsze były maleńkie, z wiekiem zamieniałam je na nieco większe, można powiedzieć, że one rosły razem ze mną. Skrzypce to instrument bardziej przyjazny dziecku niż fortepian. Mam w domu wszystkie, na których grałam, nie potrafię się z nimi rozstać. Jako dziecko nie myślałam, że muszę zrobić karierę, może dlatego wszystko potoczyło się tak szybko. Natomiast jest wiele sposobów na to, by młody muzyk zwrócił na siebie uwagę. Można startować w konkursach, trzeba nagrywać płyty i szukać własnego, indywidualnego stylu gry. I trzeba mieć szczęście, a także spotkać na swojej drodze życzliwych ludzi, na przykład muzyków orkiestrowych, którzy udzielą wsparcia niezbędnego młodemu człowiekowi w czasie pierwszych występów.