– Miesięcznie płaciliśmy Społem kilkadziesiąt tysięcy złotych. Przyszedł bank i złożył ofertę nie do przebicia, wielokrotnie wyższą od naszej. Działamy tylko do końca roku – tłumaczy zamknięcie sklepu Zbigniew Hołdys.
Były lider Perfectu od 15 lat prowadzi przy ul. Wspólnej 41 sklep ze sprzętem i instrumentami muzycznymi. Ale dla miłośników rocka i muzyków było to miejsce kultowe: spotykali się tam, wymieniali doświadczenia, grali.
– Organizowaliśmy w sklepie międzynarodowy konkurs na najlepiej zagrane „Schody do nieba”. Tu wystąpili Mick Taylor z The Rolling Stones czy Vinnie Moore z U.F.O. Byli u nas Robert Fripp i Adrian Belew z King Crimson, Kirk Hammett z Metalliki oraz jazzmani: John Scofield i Pat Metheny. Żal tego miejsca, ale takie są koleje losu. Ostatnio z trudem zarabialiśmy na czynsz, więc moment rezygnacji z tego miejsca musiał nastąpić prędzej czy później – mówi Hołdys. – Zaczynaliśmy, jak był kult Nirvany. Kończymy, kiedy jest kult telefonu komórkowego.Muzycy, którzy bywali u Hołdysa, przyznają, że likwidacja sklepu to znak czasów.
– Szkoda tego sklepu. Widocznie ludzie potrzebują bardziej pieniędzy niż sztuki – ironizuje Darek Malejonek, muzyk Moskwy, Izraela, Armii, Maleo Reggae Rockers i 2Tm 2,3.
Krzysztof „Grabaż” Grabowski z poznańskiego zespołu Pidżama Porno był w sklepie parę razy. – Miejsce w ścisłym centrum. Znam Warszawę, więc jak szliśmy coś kupić, to zawsze w samochodzie ktoś zostawał, żeby nam nie ukradli sprzętu. To było miejsce kultowe, ale w innym punkcie sklep też pewnie będzie miał klientów.