Polsko-rosyjskie konsultacje miały zmniejszyć opór Kremla wobec tarczy antyrakietowej. Jednak już na samym początku rozmowy utknęły w martwym punkcie.
Wiceminister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski oferował Rosjanom możliwość inspekcji w bazie na terenie Polski. Siergiej Kislak domagał się jednak stałej obecności inspektorów w bazie. – To zbyt daleko posunięte żądania – powiedział „Rz” wiceminister Waszczykowski. – Przed nami jeszcze długa droga – stwierdził Kislak.
O stałą obecność inspektorów apelował w ostatni weekend prezydent Rosji Władimir Putin podczas spotkania z amerykańskim przywódcą George’em W. Bushem w Soczi. – Chodzi o to, byśmy w każdej sekundzie wiedzieli, że rakiety nam nie zagrażają – tłumaczył wczoraj szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow.
Polscy politycy mówią stanowczo: nie. – Nie mamy niczego do ukrycia, ale stała obecność inspektorów to uszczuplenie naszej suwerenności – przekonuje Paweł Zalewski, były szef Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych.
Źródła rządowe przyznają nieoficjalnie, że istnieje jeszcze jeden powód odmowy. – Stała obecność inspektorów to w praktyce dążenie do zagwarantowania sobie wpływu na decyzję o użyciu tarczy antyrakietowej – mówi nam przedstawiciel rządu.