Zgodnie z planami takie zachowanie ma być kwalifikowane jako przestępstwo, które prokurator będzie mógł ścigać z urzędu.
Lewica idzie jeszcze dalej i chce by karać każdego, kto wiedząc o biciu dziecka, nie powiadomiłby organów ścigania.
Dyskusja rozpoczęła się po ostatnich doniesieniach mediów o maltretowanych dzieciach. Temat wrócił w Dzień Dziecka. – Zwracam się jako ojciec do wszystkich ojców: prawdziwi Polacy uczą swoich synów i córki grać w piłkę. Lepiej grać z dzieciakami w piłkę, niż się bić. Lepiej wychowywać przez sport i miłość niż przez przemoc – apelował premier Donald Tusk.
Były prezydent Lech Wałęsa jest przeciwny katowaniu dzieci, ale nie klapsom. – Dostrzegam problem, jakim jest znęcanie się nad dziećmi, ale uważam, że w normalnych rodzinach klapsy mogą się zdarzyć – oceniał Wałęsa. Według niego dziecko trzeba czasem postraszyć. – Dostrzegam szerszy problem, ale jeśli generalnie tego zabronimy, a dziecko postawimy nad rodzicem, do niczego nie dojdziemy – przestrzegał.
Sprawa kar cielesnych pojawia się od początku lat 90. Już kilka lat temu zakaz formalnego bicia dzieci krytykował Tadeusz Cymański z PiS. Sprawa odbiła się głośnym echem w mediach, a poseł się tłumaczył: – Pewnie są dzieci, które można wychować bez klapsów, mnie się nie udało. Dzieci są bardzo różne i mają umiejętność wyprowadzania nas z równowagi. Jesteśmy tylko ludźmi – mówił Cymański.