– Hekmatiar był i jest jednym z najsilniejszych i najlepiej zorganizowanych przywódców. Bez niego nie uda się zaprowadzić pokoju w Afganistanie – tłumaczy Zareef Khan. Były mudżahedin ostro krytykuje wypowiedź polskiego ministra. – To bardzo poważny błąd. Rzucił wyzwanie nie terrorystom, tylko Pasztunom, którzy nigdy w swojej historii nie pogodzili się z obecnością obcych wojsk w swoim kraju. Ani Aleksandra Wielkiego, ani brytyjskich czy rosyjskich. Teraz niepotrzebnie mogą zginąć kolejni polscy żołnierze, ponieważ minister zapragnął prywatnej zemsty – przekonuje Khan.
Wicepremier Grzegorz Schetyna zapowiedział, że po powrocie ministra Sikorskiego do Polski rząd oczekuje wyjaśnień. Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski przekonuje jednak, że bezpieczeństwo polskich żołnierzy w Afganistanie nie ucierpi. – Gdyby od słów polityków zależały losy wojny, to już byśmy mieli ten konflikt załatwiony. Nasi żołnierze są tam w ramach akcji militarnej – uznał Komorowski. MON nie chciało komentować słów polskiego ministra.
Jeśli polskiemu ministrowi leży na sercu dobro Afganistanu, to powinien się powstrzymać od wypowiedzi nawołujących do ścigania winnych śmierci jego przyjaciela. W czasie ostatnich wojen w Afganistanie zginęły 2 miliony ludzi. Niemal każda rodzina kogoś straciła. Ale wielu mieszkańców chce o tym zapomnieć, bo wolą pokój od zemsty i nieustan- nej spirali przemocy.
Jak mają zareagować na słowa polskiego ministra? Pamiętajmy, że w afgańskim rządzie jest już wielu byłych lokalnych watażków, którzy często mają na sumieniu życie nie tylko rosyjskich okupantów, ale także wielu cywilów i przeciwników politycznych.
Abdul Raszid Dostum, który początkowo walczył po stronie sowieckich wojsk, jest na przykład szefem Sztabu Generalnego. Takich osób jest mnóstwo. Dopuszczenie ich do władzy uznano za konieczność, ponieważ trwające od siedmiu lat działania militarne nie przynoszą efektów. Pokoju nie uda się zaprowadzić, jeśli nie zdobędzie się poparcia Pasztunów, których reprezentują m.in. Hekmatiar i jego partia Hezb-e-Islami. Pasztuni przez setki lat odpierali wszelkie najazdy na swój kraj. Oni po prostu nie chcą u siebie obcych wojsk. Nieprzypadkowo wypuszczono właśnie z więzienia pasierba Hekmatiara, który jest ważną figurą w jego partii. Rozmawiałem z nim, gdy po wyjściu na wolność przyleciał do Peszawaru. Zapewniał, że nie popełnił zbrodni, o które go oskarżano. Nie wiem, czy mówi prawdę, ale wiem, że bez rozmów z przywódcami tej jednej z najpopularniejszych pasztuńskich partii w kraju nie zapanuje spokój.
Sam jestem dziennikarzem i śmierć kolegi pana Sikorskiego nie jest mi obojętna. Mieszkam w regionie, gdzie mogę się obawiać też o swoje bezpieczeństwo. Gdyby szef polskiej dyplomacji był mężem stanu, za jakiego zapewne chce uchodzić, powiedziałby, że śmierć jego przyjaciela to ofiara, która nie pójdzie na marne, jeśli w Afganistanie zapanuje wreszcie pokój. Jestem przekonany, że w Polsce były ofiary śmiertelne w czasie komunizmu. Chciałbym się dowiedzieć, co wasz minister robi, aby postawić sprawców przed sądem. Albo dlaczego nie apeluje o ściganie byłych watażków, którzy są w afgańskim rządzie. Przecież nawet prezydent Karzaj nie ma czystych rąk.