– Z zażenowaniem i wielkim smutkiem przyjąłem zainteresowanie mediów moim życiem finansowym – tak Andrzej Czuma skomentował doniesienia mediów o wyrokach amerykańskich sądów w sprawie jego niespłaconych długów. Jeszcze rano twierdził: – Adwokat powiedział, żebym się nie wypowiadał. Po południu zapewniał: – Nie mam żadnych długów.
To samo miał powiedzieć podczas spotkania z premierem Donaldem Tuskiem. – Ani razu nie padła na nim kwestia mojej dymisji – przekonywał Czuma.
A odejścia ministra spodziewali się politycy koalicji PO – PSL. Wysoki rangą polityk ludowców podważał w rozmowie z "Rz" rzetelność procesu sprawdzania przez służby życiorysu kandydata na ministra. – Ale to problem premiera – dodał.
W środę Czuma przedstawił dokumenty świadczące o tym, że spłacił długi. Odmówił jednak ujawnienia całej swojej historii kredytowej.
Z sondażu GfK Polonia dla "Rz" wynika, że według aż 71 proc. Polaków premier powinien odwołać Andrzeja Czumę. – Wyniki odzwierciedlają rozczarowanie ministrem – mówi "Rz" dr Marek Migalski z Uniwersytetu Śląskiego. – Głównym atutem Czumy nie była fachowość, ale nieskazitelna przeszłość i charakter. Ujawnienie tych dokumentów sprawia, że traci on swe atuty.