Sąd zebrał się na posiedzenie około 9 rano w jadalni hotelu Reid's Palace. Michel Platini posadzi przy stole w kształcie litery U wszystkich mających coś do powiedzenia w sprawie Euro w Polsce i na Ukrainie. Nie tylko członków Komitetu Wykonawczego, którzy około południa zdecydują razem z nim w głosowaniu czy Charków, Donieck i Lwów przyspieszyły z przygotowaniami na tyle, by mogły być gospodarzami Euro 2012.
Będzie też David Taylor, Szkot odpowiadający za biznesowe przedsięwzięcia UEFA (a mistrzostwa Europy to największe z nich), i sekretarz generalny Gianni Infantino. Będą prezes PZPN Grzegorz Lato i Adam Olkowicz, dyrektor polskiej spółki organizującej Euro. I Hryhorij Surkis, człowiek który wymyślił polsko-ukraiński turniej, a na Maderze jest w podwójnej roli: ocenianego i oceniającego, bo od lat zasiada w Komitecie Wykonawczym.
Surkis przyleciał do Funchal jako jeden z ostatnich: w czwartek w południe, swoim prywatnym samolotem. Nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Zjawił się w hotelu niedługo przed rozpoczęciem mniej ważnej dla niego części obrad. Dodawaniem miast do tych pięciu, które wybrano pół roku temu – Warszawy, Gdańska, Poznania, Wrocławia i Kijowa – Komitet Wykonawczy zajmie się dopiero w piątek.
Decyzja będzie zależała od tego, co powie zgromadzonym Martin Kallen, najważniejszy urzędnik UEFA odpowiadający za Euro 2012. Jedna z tych osób, które do Michela Platiniego dodzwaniają się o każdej porze dnia i nocy. To Kallen podpowie rozwiązanie: czy Ukraina ma mieć dwa miasta, czy cztery, czy finał będzie w Kijowie, czy jednak w Warszawie.
Głosowanie powinno być formalnością, choć zapewne Platini kurtuazyjnie zapyta też o zdanie polskich działaczy i Surkisa. Ale najważniejsze ustalenia zapadną wcześniej. Czwartkowy wieczór w hotelu Reid's i uroczysta kolacja na zaproszenie portugalskich gospodarzy były ostatnią okazją do lobbowania.