Jak dowiedziała się „Rz”, kilka dni temu Aleksander Szczygło, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, wysłał do Ministerstwa Obrony Narodowej pismo, w którym domaga się podwyżek dla żołnierzy w 2010 r. A jeszcze w październiku z podobnym postulatem do resortu obrony zwrócili się posłowie z Sejmowej Komisji Obrony Narodowej.
Obecnie w resorcie kończą się prace nad przyszłorocznym budżetem. Posłowie i szef BBN chcą, by minister obrony Bogdan Klich jeszcze przed ich zakończeniem przygotował wniosek do prezydenta Lecha Kaczyńskiego o zatwierdzenie podwyżek dla wojskowych od stycznia przyszłego roku.
Zarobki w służbach mundurowych obliczane są na podstawie tzw. wskaźnika bazowego. W armii wynosi on 2,60, po zmianach miałby wzrosnąć do 2,67. Dzięki temu w przyszłym roku każdy żołnierz dostałby przeciętnie 107 zł więcej.
Skąd ten postulat? Okazuje się, że wskaźnik bazowy w wojsku jest jednym z najniższych w porównaniu z innymi służbami mundurowymi. Nieznacznie mniejszy ma jedynie straż pożarna. – Mamy oczywiście świadomość trudnej sytuacji finansów państwa, jednak należy pamiętać, że w ubiegłym roku rząd zgodził się na podwyżki we wszystkich służbach mundurowych poza armią – uzasadnia w rozmowie z „Rz” Szczygło.
Rozmówcy „Rz” podkreślają, że niskie w porównaniu z innymi służbami uposażenia w wojsku mogą się przyczynić do odchodzenia z armii żołnierzy najlepiej wykształconych i mających najwyższe kwalifikacje.