Bronisław Komorowski musi wygrać wybory w pierwszej turze, 20 czerwca – uważają politycy PO. Boją się wyznaczonej na 4 lipca drugiej tury. To okres wakacji, gdy spora część jej wyborców wyjedzie na wypoczynek.
– Dla nas kluczowa jest wysoka frekwencja. Niska, gdy do urn pójdą tylko przekonani wyborcy, premiuje Jarosława Kaczyńskiego – mówi szef toruńskiej PO Tomasz Lenz. – Musimy mieć dobry plan mobilizacji elektoratu.
Wyższa niż przeciętna frekwencja w 2007 r. dała Platformie zwycięstwo w wyborach parlamentarnych. Jej politycy mają nadzieję na powtórkę. – Bardzo udana akcja zbierania podpisów pod kandydaturą Komorowskiego pokazuje, że to możliwe. Będziemy też przekonywać, że wybory warto rozstrzygnąć już w pierwszej turze – mówi poseł PO Sławomir Neumann. Jak przekonywać?
– Po katastrofie są bardzo rozognione emocje. Im prędzej skończy się kampania, tym szybciej one opadną – twierdzi Neumann.
Jednak inną metodą mobilizowania wyborców będzie właśnie odwoływanie się do emocji. Politycy PO już zapowiadają, że wrócą do starych “antykaczystowskich” haseł. – Polacy wiedzą, na czym polega różnica między III RP a IV RP. Mają też w pamięci prezydenturę Lecha Kaczyńskiego – zaznacza rzecznik Klubu PO Andrzej Halicki.