– Podtrzymuję swoje zdanie. Pan Komorowski nigdy dotąd nie powiedział niczego, co by wskazywało, że jest przeciw prywatyzacji szpitali. Ustawa o komercjalizacji szpitali, za którą głosował, była w istocie ustawą o prywatyzacji – mówił po wyjściu z sądu Jarosław Kaczyński.
W środę warszawski Sąd Okręgowy musi rozpatrzyć dwa pozwy. Pierwszy złożył komitet wyborczy Bronisława Komorowskiego przeciw Kaczyńskiemu za słowa o tym, że kandydat PO jest zwolennikiem prywatyzacji służby zdrowia. Drugi złożył komitet Kaczyńskiego przeciw Komorowskiemu za to, że marszałek Sejmu zwrócił się do "kolegów z PiS", by ich "przestrzec przed kłamstwem uprawianym regularnie w czasie kampanii".
– Komorowski nie jest zwolennikiem prywatyzacji. Wspólnie z rządem pracuje nad takim projektem, który daje szanse na uratowanie szpitali przed dziką prywatyzacją komorniczą. Nie powinno się wykorzystywać cynicznie tego do budowy fałszywego obrazu rzeczywistości. Część prawdy to też kłamstwo – bronił kandydata PO Donald Tusk.
Współpracownicy Komorowskiego już w zeszłym tygodniu zapowiadali złożenie pozwu. Zdenerwowała ich wypowiedź kandydata PiS na wiecu w Lublinie, gdzie mówił on, że kartka wrzucona do urny 20 czerwca będzie głosem za publiczną lub prywatną służbą zdrowia.
– Sprawa służby zdrowia, prywatna, sprywatyzowana, tak jak chce mój główny polityczny konkurent, czy też publiczna? Dla niektórych, zależna od portfela, czy dla wszystkich? – pytał Kaczyński lublinian.