Niestety na skutek kampanii medialnej i politycznej zorganizowanej przeciw CBA mnie przypisano rolę kozła ofiarnego. Ilość bzdur, jakie napisano na mój temat, jest ogromna. Nigdy nie namawiałem nikogo do popełniania przestępstw. Nie uwodziłem kobiet, by je skłonić do zachowań przestępczych. Żyjemy w jakiejś absurdalnej wykreowanej przez media rzeczywistości, w której z osób, którym prokuratura postawiła zarzuty, robi się ofiary, a funkcjonariusza, który zdobył dowody ich przestępczej działalności, obrzuca się błotem. Pani Weronika Marczuk i pani Beata Sawicka, chcąc zapewne osłabić siłę dowodów, jakie zdobyłem, oczerniają mnie, by polepszyć swoją sytuację procesową przez pozbawienie mnie wiarygodności.
[b]Nie podrywał pan owych pań? [/b]
To bardzo dla mnie krzywdzące. W życiu zawodowym zawsze zajmowałem się ściganiem najbardziej szkodliwych przestępców: od gangów złodziei samochodów, handlarzy narkotyków, handlarzy bronią i materiałami wybuchowymi po przestępców korupcyjnych. Nigdy nie przekraczałem granic, uciekając się do uwodzenia kogokolwiek. Bardzo ciekawe, że jakoś nikt nie współczuje złodziejom samochodów czy przestępcom narkotykowym, wobec których stosowałem takie same metody. A wszyscy pochylają się nad losem płaczących i żalących się kobiet. Zapomina się przy tym, że w świetle kodeksu karnego kradzież samochodu, handel narkotykami, ale również korupcja to przestępstwa, które policja czy CBA mają obowiązek ścigać wszelkimi dozwolonymi przez prawo metodami. Dziwnym trafem zarzuty prokuratorskie zostały postawione pani Marczuk i pani Sawickiej, a nie mnie.
[b]W jakich akcjach brał pan udział, zanim trafił pan do CBA, czyli pracując w policji? [/b]
Też byłem tzw. przykrywkowcem. O szczegółach nie mogę mówić, bo większość z nich powinna pozostać tajemnicą ze względu na innych funkcjonariuszy używających takich metod. Mogę jednak powiedzieć, że jestem dumny ze swojej pracy. Narażałem życie i życia chroniłem. Jeśli dzięki działaniom moim i moich kolegów na rynek nie trafiały setki kilogramów narkotyków, to myślę, że część rodziców może mi być wdzięczna, że nie trafiły do ich dzieci. Może brzmi to naiwnie, ale miałem poczucie misji.
[b]W CBA jednak pan życia nie narażał. W powszechnej opinii dobrze się pan raczej bawił. [/b]