Partia Pawła Piskorskiego szykuje się do wyborów parlamentarnych. Na 15 stycznia zaplanowała kongres, podczas którego ma przyjąć nowy program. Data kongresu została wybrana nieprzypadkowo.
– 15 stycznia upłynie dokładnie dziesięć lat od konferencji, na której po raz pierwszy zaistniała publicznie nazwa PO – mówi “Rz” lider SD. – Nawiązujemy do tego świadomie, bo w naszym programie jest wiele propozycji, które kiedyś lansowała PO, ale do dzisiaj ich nie zrealizowała.
Chodzi o podatek liniowy, który zdaniem Piskorskiego powinien zostać ustalony na poziomie 16 – 17 procent, i o nowy model wyborczy. Według propozycji SD połowę posłów wybieralibyśmy w okręgach jednomandatowych, a połowę głosując na partyjną, regionalną listę.
Stronnictwo chce likwidacji NFZ i powołania konkurujących ze sobą ubezpieczalni. Postuluje też wprowadzenie częściowej odpłatności za studia na uczelniach publicznych oraz radykalne ograniczenie dotacji budżetowych dla partii.
– Maksymalna dotacja nie powinna przekraczać 10 mln zł rocznie, bo ze wszystkich sprawozdań wynika, iż na utrzymanie partie wydają 5 – 6 mln zł – zaznacza w rozmowie z “Rz” Paweł Piskorski. Partia chce również – jak mówi jej przewodniczący – skończyć z wszechwładzą urzędów, w tym skarbowych. – Chodzi o to, żeby urzędnik nie mógł bezpodstawnie i bezkarnie rujnować przedsiębiorców, lecz ponosił odpowiedzialność za podejmowanie nieprawidłowych decyzji – dodaje Piskorski.