Choć krok prawników z Wysp niewątpliwie trzeba uznać za odważny, to w praktyce międzynarodowej nie jest on wyjątkiem. I wcale nie trzeba odwoływać się do historii, jak np. do słynnej sprawy byłego dyktatora Chile Augusto Pinocheta (został on aresztowany w 2000 roku w Wiekiej Brytanii), byłego prezydenta Peru Alberto Fujimoriego, oskarżanego o łamanie praw człowieka, czy prezydenta Sudanu Omara al Baszira, za którym listy gończe rozesłał Trybunał Haski.
Duże problemy mają także upadający na naszych oczach współcześni dyktatorzy. Przykładem może być międzynarodowy nakaz aresztowania byłego prezydenta Tunezji Ben Alego i jego żony Leili Trabelsi, czy przywódca Libii Muammar Kadafi, przeciw któremu Prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego Luis Moreno-Ocampo wszczął śledztwo w sprawie domniemanych zbrodni przeciw ludzkości (po jego przeprowadzeniu Trybunał ma wydać nakaz aresztowania).
Wszystkie te przypadki łączy jeden wspólny mianownik - każdy ze ściganych przywódców dopuścił się podczas swoich rządów tzw. przestępstw konwencyjnych jak np. ludobójstwo, przestępstwa przeciwko ludzkości czy łamanie praw człowieka. - Do ścigania takich przestępstw zobowiązane są wszystkie państwa, które podpisały odpowiednie umowy międzynarodowe - mówi ekspert procedury karnej prof. Ryszard Stefański. Bez względu na to, gdzie doszło do zbrodni i gdzie przebywa dyktator.
Aby doszło do wystawienia międzynarodowego nakazu aresztowania nie wystarczy jednak wiedza o tym, że dyktator dopuścił się poważnych przestępstw. Musi jeszcze znaleźć się odważne państwo, które zechce go ścigać i postawić w stan oskarżenia. – Nakaz aresztowania może być bowiem wystawiony wyłącznie przeciw osobie, której organy ścigania danego państwa (prokuratura lub sąd) przedstawiły zarzuty popełnienia określonego przestępstwa – wyjaśnia prof. Stefański.
Jeżeli więc prawnicy z H2O Law chcą doprowadzić do wystawienia listu gończego przeciw Łukaszence, najpierw muszą przekonać brytyjski sąd do przedstawienia mu zarzutów. W przypadku urzędujących głów nie jest to łatwe, bowiem obce państwa niechętnie wdają się w wewnętrzne sprawy danego kraju i uchylają immunitety dyplomatyczne. Nie oznacza to jednak, że brytyjscy prawnicy z góry skazani są na porażkę. Jeśli uda im się wykazać, że dyktator Łukaszenka łamał prawa człowieka, brytyjski sąd może podjąć się jego ścigania. Precedens już jest. W 2009 roku angielski sąd wydał nakaz aresztowania szefowej izraelskiego MSZ Cipi Liwni uznając, że ma nieograniczoną jurysdykcję do tego państwa.