Pracodawcy są za zaostrzeniem przepisów kodeksu pracy, by lepiej chroniły sygnalistów.

Musielibyśmy poznać konkretne propozycje, ale boję się, że mogą one przynieść więcej krzywdy – i pracownikowi, i pracodawcy – niż pożytku. Bo mogą się stać pożywką dla pieniactwa, nadużywania prawa do egoistycznych celów. Przykładem są obecne zapisy dotyczące zakazu mobbingu. Za mobbing w zakładzie pracy odpowiada właściciel firmy, nawet wtedy, gdy dopuścił się go np. jeden z dyrektorów.

Według Fundacji Batorego wolność gospodarcza bierze górę nad interesem publicznym, w imieniu którego występuje sygnalista. Jak zrównoważyć tworzenie dobrych warunków do działań prospołecznych i rozwoju przedsiębiorstw?

Dobra byłaby synergia. Pracodawcy są różni, ale my jako organizacja uważamy, że pracownicy, którzy wskazują w swoim zakładzie prawdziwe, a nie wyimaginowane nieprawidłowości, naruszenia prawa, BHP, robią dużo dobrego dla swojej firmy i środowiska pracodawców. Nam też zależy, by z patologiami w biznesie prywatnym walczyć, bo korzyści są wtedy po obu stronach.

—rozmawiała Izabela Kacprzak