Przyznaję: nie mam pojęcia, ile kosztuje kilogram jabłek ani ile kosztuje kostka masła, chociaż robię zakupy, i to zapewne częściej niż Rafał Trzaskowski. Ale przecież Trzaskowski nie mógł się umówić z dziennikarzem z TVP, że ten zapyta na konferencji prasowej, po ile są jabłka. Celem pytającego nie było wspomożenie kandydata KO w kampanii, ale przeciwnie: pognębienie go. Cóż – nie wyszło.
Metoda jest nienowa. Na pytaniu o ceny produktów poległ w trakcie debaty w 2007 r. przed wyborami parlamentarnymi Jarosław Kaczyński. Tusk nie tylko ówczesnego premiera przeegzaminował z cen, ale też sam sypał nimi jak z rękawa, gdy Kaczyński się pogubił.