Sąd Najwyższy przychylił się do wniosku Państwowej Komisji Wyborczej i uznał, że protest w sprawie wyborów można wnieść dopiero po nich.
Dlatego nie będzie się zajmował petycją komitetu Nowej Prawicy, który złożył ją w ubiegłym tygodniu. Chciał, by sędziowie rozstrzygnęli, czy PKW działała zgodnie z prawem, odmawiając rejestracji list ich komitetu w całym kraju. Według działaczy Nowej Prawicy stało się to z winy komisji, bo choć w terminie złożyli podpisy poparcia od obywateli, to PKW zarejestrowała ich listy tylko w 20 okręgach. A to uniemożliwiło im rejestrację kandydatów w całym kraju.
– Z prawnego punktu widzenia sprawa wciąż pozostaje otwarta – komentują decyzję sędziów przedstawiciele Nowej Prawicy.
Czekają jeszcze na rozstrzygnięcie Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Złożyli tam skargę, bo PKW odmówiła im wydania zaświadczenia potrzebnego do rejestracji list we wszystkich okręgach. – Jeśli ta decyzja nie będzie dla nas pozytywna, po wyborach złożymy nowy protest do Sądu Najwyższego, który może unieważnić wybory – zapowiada Jacek Wilk, prawnik Nowej Prawicy.