Spodziewam się przeczytać wkrótce, że to język XIX-wieczny, że to kompromitacja, aby członkini Rady Polityki Pieniężnej wypowiadała się w ten sposób. A poza tym to w ogóle skandal, że członek RPP mówi o polityce.
Być może ja też jestem w niektórych sprawach XIX-wieczny (czy to na pewno okropna wada?) – ale mnie się to wystąpienie, w każdym razie jego sens, bardzo podobał. Gilowska mówiła o suwerenności państwa. Czyli o zdolności do samodzielnego, niezależnego od innych podmiotów, sprawowania władzy politycznej na danym terytorium. Mówiła i o duchowym wymiarze suwerenności i tym bardzo przyziemnym – gospodarczym.
Otóż coraz częściej przyjmujemy, że my, z naszymi problemami musimy się dostosować do panujących powszechnie trendów. I w sferze światopoglądowo-obyczajowej musimy wyczuwać nowe trendy i w sferze gospodarczej, musimy przyjmować to, co powszechnie panuje w świecie, który jakiś czas temu odniósł sukces.
Po pierwsze dostosowywanie się w każdej sprawie świadczy o lenistwie umysłowym i pasywnym podejściu do rzeczywistości.
Po drugie ten świat, do którego w każdej sprawie mamy się dostosowywać, właśnie się wywraca. Globalizacja, która z jednej strony fascynuje i niesie ze sobą wiele dobrych rzeczy, niesie też za sobą skutki fatalne.