NIK: państwo zawiodło

Gdyby urzędnicy i politycy dopełnili obowiązków, TU-154 w ogóle nie leciałby do Smoleńska

Aktualizacja: 25.01.2012 20:38 Publikacja: 25.01.2012 20:38

NIK: państwo zawiodło

Foto: ROL

Raport NIK opisuje fatalny stan państwa, które nie wypracowało jasnych zasad przewożenia swoich najważniejszych urzędników, istniejące procedury pozwalało lekceważyć, a kiedy doszło do katastrofy, nie ustaliło osób za nią odpowiedzialnych.

Po katastrofie smoleńskiej NIK zbadała procedury przy organizacji podróży najwyższych urzędników w latach 2005 - 2010. Nie zostawia suchej nitki na Kancelarii Premiera, wożącym VIPów 36. lotniczym specpułku i Biurze Ochrony Rządu.

- Instytucje biorące udział w organizacji wizyt VIPów popełniały błędy, ponieważ nie istniał spójny system procedur obowiązujących w tym zakresie. Nie było precyzyjnie wyznaczonych zadań, zasad współpracy ani zakresów odpowiedzialności - mówi "Rz" Jacek Jezierski, prezes NIK.

Nie powinni lecieć

Raport obciąża obecnego szefa Kancelarii Premiera Tomasza Arabskiego (choć jego nazwisko w nim się nie pojawia). Bo nie dopełnił obowiązków podczas przygotowywania lotów.

Równie niedoskonałe procedury istniały jednak wcześniej, kiedy Kancelarią Premiera kierował Mariusz Błaszczak z PiS.

Ani Arabski, ani Błaszczak nie odpowiedzieli wczoraj na nasze próby uzyskania ich komentarza.

NIK nie pozostawia wątpliwości: zarówno tragiczny lot z 10 kwietnia z prezydentem Lechem Kaczyńskim, jak i wcześniejszy o trzy dni lot premiera Donalda Tuska do Smoleńska nie powinny się w ogóle odbyć. Dlaczego?

Instrukcja organizacji lotów statków powietrznych o statusie HEAD (czyli wtedy, gdy lecą najwyżsi urzędnicy) zezwalała na start i lądowanie samolotom tylko na lotniskach czynnych, które figurują w rejestrze lotnisk dostępnym w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego. Tymczasem lotniska Siewierny, które było nieczynne od jesieni 2009 r., w takim rejestrze nie było.

Z tego powodu zabrakło informacji meteorologicznych z Siewiernego, a załoga Tu154, która tam leciała 10 kwietnia, nie otrzymała przed startem prognozy pogody dla lotniska docelowego.

Raport NIK wskazuje, że zamówienia na wykorzystanie samolotów z 36. specpułku przekazywano zbyt późno, w dodatku były niekompletne.

Przed 10 kwietnia 2010 r. Kancelaria Prezydenta przesłała Kancelarii Premiera zapotrzebowanie w terminie, ale bez wskazania lotniska docelowego, godziny powrotu i liczby pasażerów. Z kolei Kancelaria Premiera nie wystąpiła o uzupełnienie tych danych i nie sporządziła w ogóle zamówienia dla Dowództwa Sił Powietrznych, 36. specpułku i BOR, choć miała taki obowiązek.

Inne zastrzeżenia są pod adresem BOR, które nie sporządzało rzetelnie analiz zagrożenia VIPów, co utrudniało planowanie ich ochrony.

W BOR też nie było spójnego systemu procedur - uważają kontrolerzy. Przed wizytami 7 i 10 kwietnia 2010 r. funkcjonariusze Biura nie sprawdzali więc stanu lotniska w Smoleńsku, bo w przypadku nieczynnych lotnisk procedury BOR tego nie przewidywały.

Kolejni szefowie MSWiA nie nadzorowali prawidłowo BOR, sprawdzając, czy zapewnia ono bezpieczeństwo ochranianym osobom - orzekli kontrolerzy.

Raport potwierdza informacje, jak źle się działo w 36. specpułku (rozwiązanym po katastrofie). - Występujące w nim nieprawidłowości zagrażały życiu i zdrowiu pasażerów - mówi prezes NIK.

Do specpułku trafiali piloci z niewielkim stażem, były w nim stale braki kadrowe. Od 2005 do 2010 r. z jednostki odeszło 34 doświadczonych pilotów, czyli ponad połowa składu. Ci, którzy zostali, byli nadmiernie obciążeni zadaniami, a szkoleni na podstawie programów z lat 70. Szkoleń na symulatorach nie prowadzono od kilku lat z powodu braku pieniędzy.

NIK wytyka,że 36. specpułk przewoził nie tylko VIPów, ale i osoby nieuprawnione - nawet komisarza Warszawy Kazimierza Marcinkiewicza.

Degrengolada

- Ustalenia NIK obciążają głównie 36. specpułk i Kancelarię Premiera. Raport pokazał degrengoladę instytucji państwa i nieprzestrzeganie procedur. Zaniedbania ze strony ministra Arabskiego, MON oraz BOR - uważa mec. Rafał Rogalski, pełnomocnik kilku rodzin ofiar katastrofy. - Gdyby procedury były przestrzegane, być może do katastrofy by nie doszło.

- O słabości państwa świadczy już raport komisji Jerzego Millera, który podaje nieprawdziwe fakty, jak te o rzekomej obecności gen. Błasika w kabinie pilotów - mówi poseł Beata Kempa. - Aby sprawę wyjaśnić do końca, konieczne jest rzetelne śledztwo prokuratury, która powinna włączyć raport NIK do materiału dowodowego.

Raport NIK w marcu trafi do Sejmu.

Raport NIK opisuje fatalny stan państwa, które nie wypracowało jasnych zasad przewożenia swoich najważniejszych urzędników, istniejące procedury pozwalało lekceważyć, a kiedy doszło do katastrofy, nie ustaliło osób za nią odpowiedzialnych.

Po katastrofie smoleńskiej NIK zbadała procedury przy organizacji podróży najwyższych urzędników w latach 2005 - 2010. Nie zostawia suchej nitki na Kancelarii Premiera, wożącym VIPów 36. lotniczym specpułku i Biurze Ochrony Rządu.

Pozostało 89% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!