Sir Alex Ferguson nie lubi, gdy piłkarze mu się przeciwstawiają, a w gniew wpada nadzwyczaj łatwo. Wie o tym choćby David Beckham, który oberwał kiedyś kopniętym przez trenera butem. Teraz Ferguson może mieć kolejny powód do wybuchu. David De Gea jest w Manchesterze krótko i może nie znać panujących tam zasad. Dlatego twierdzi, że marzy o grze na igrzyskach olimpijskich w Londynie.

– To wielki turniej i moim marzeniem jest, żeby móc tam wystąpić – twierdzi bramkarz.

W tej sprawie już dawno jednak wypowiedział się Ferguson, który stwierdził, że nie chce, by jego piłkarze po występie na Euro 2012 przygotowywali się jeszcze do turnieju olimpijskiego.

Bramkarza od gniewu Fergusona może uratować Vicente Del Bosque. Selekcjoner Hiszpanów wcale nie musi zabierać De Gei na mistrzostwa Europy. Niezachwianą pozycję w bramce reprezentacji Hiszpanii ma Iker Casillas z Realu Madryt, a jego zmiennikami są najczęściej Victor Valdes z Barcelony albo Pepe Reina z Liverpoolu.

Nawet jednak, jeśli De Gea nie przyjedzie do Polski, będzie najprawdopodobniej cały czas w gotowości, gdyby któryś z jego kolegów doznał kontuzji. Dziesięć lat temu, przed mistrzostwami świata w Korei i Japonii Santiago Canizares doznał kontuzji upuszczając na swoją stopę butelkę z wodą kolońską. W ten sposób podstawowym bramkarzem został Casillas, będący u progu wielkiej kariery.