Co było większą sensacją: odpadnięcie Holandii po fazie grupowej czy Niemiec w półfinale? A może coś innego? Mało kto stawiał, że Rosjanie pojadą do domu po trzech meczach. Przypadek Holendrów jest dość charakterystyczny dla kraju wspaniałych piłkarzy, którzy od blisko czterdziestu lat są faworytami większości Euro i mundiali, a zwyciężyli tylko raz. Holendrzy lepiej grają w klubach niż w swojej reprezentacji, zwłaszcza w klubach zagranicznych. Trzeba socjologa kultury niderlandzkiej, a nie dziennikarza sportowego, aby wyjaśnić tę zagadkę.
Holandia była bodajże pierwszym krajem w Europie, w którym czołowi piłkarze odmawiali gry w reprezentacji z powodów osobistych. Kiedy przed mistrzostwami świata w RFN (1974) taką decyzję ogłosił najlepszy bramkarz Jan van Beveren z PSV Eindhoven, w Polsce nie mogliśmy tego pojąć. Także tego, że reprezentacyjna koszulka Johana Cruyffa może się różnić od koszulek pozostałych kolegów (Cruyff miał umowę z Pumą, więc w jego koszulce zaszywano jeden z trzech pasków Adidasa). Zdarzało się, że na mecze jedni piłkarze holenderscy wychodzili w koszulkach z długimi rękawami a inni z krótkimi. Jedni mieli herb z lewej, a drudzy z prawej strony.
Coś z tego pozostało w mentalności, a w żadnej innej reprezentacji waśnie i kłótnie między zawodnikami nie są tak głośne, jak w holenderskiej. Tak było w roku 1990, tak samo teraz. A trenerzy, od Leo Beenhakkera, przez Guusa Hiddinka po Berta van Marwijka, nie mają w szatni wiele do powiedzenia. Trudno racjonalnie wytłumaczyć sromotną klęskę wicemistrzów świata, mających w kadrze piłkarzy o najgłośniejszych nazwiskach, z królami strzelców Premier League (Robin van Persie) i Bundesligi (Klaas-Jan Huntelaar), Arjenem Robbenem, Wesleyem Sneijderem, Rafaelem van der Vaartem, Ibrahimem Afellayem czy Dirkiem Kuytem włącznie. Taka siła rażenia, a zaledwie trzy bramki w trzech meczach.
To, co się stało w spotkaniu Włochy – Niemcy ucieszy tych, którzy uważają, że piłki nożnej nie można zaprogramować. Niemcy zawsze byli świetnie zorganizowanli i przenosili ten porządek na boisko. Rzadko odpadali z turniejów przed półfinałami. Nawet jeśli mieli słabszą drużyną lub trenera, osiągali sukcesy dzięki szkole, schematom, przygotowaniu fizycznemu lub błyskowi któregoś piłkarza. Tak było choćby na mistrzostwach Europy w Anglii (1996) lub mundialu w Korei i Japonii (2002).
Od kilku sezonów do tego imponującego ordnungu doszła spontaniczność zawodników. Drużyna niemiecka z często topornej stała się jedną z najładniej grających, zyskując na całym świecie rzesze nowych kibiców. Rozwinięto też naukowe formy przygotowań, angażując setki ludzi i miliony euro. Niczego nie pozostawiono przypadkowi, o czym w jednym ze swoich tekstów pisał Paweł Wilkowicz („Rz" 29. 06).