Prezydent Bronisław Komorowski zawarł z rządem kompromis dotyczący ustawy o pomocy dla podwykonawców przy budowie dróg – ustaliła „Rz". Mimo przekonania, że znaczna część jej zapisów jest niekonstytucyjna, zdecydował się ją podpisać, a dopiero później skierować do Trybunału Konstytucyjnego. Dzięki temu rząd uratował swój medialny sukces, jakim było uchwalenie ustawy. A podwykonawcy dostaną pieniądze. Opozycja oskarża głowę państwa i rząd o świadome psucie prawa.
– Prezydent początkowo skłaniał się ku skierowaniu ustawy od razu do Trybunału Konstytucyjnego. Jednak po negocjacjach z przedstawicielami rządu zdecydował się ją podpisać i dopiero później wysłać wniosek do TK – mówi „Rz" współpracownik Komorowskiego.
Wyrok bez znaczenia
O tym, że wątpliwości prezydenta w tej sprawie były spore, najlepiej świadczy treść jego wniosku do Trybunału. Kwestionuje w nim konstytucyjność kluczowych artykułów ustawy, m. in. zawężający możliwość skorzystania z ustawy tylko dla małych i średnich firm. Jego zdaniem może to być sprzeczne z konstytucyjnymi zasadami równości wobec prawa i wolności gospodarczej.
Prezydent powołuje się też w swoim wniosku na fakt, że wątpliwości co do zgodności ustawy z konstytucją zgłaszało również Rządowe Centrum Legislacyjne, a także służby prawne Sejmu i Senatu. Zwraca też uwagę, że nowe przepisy mogą budzić wątpliwości co do zgodności z zasadami udzielania pomocy publicznej wynikającymi z prawa Unii Europejskiej.