Prokuratura Okręgowa w Białymstoku zakończyła właśnie śledztwo i skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko dwóm maszynistom prowadzącym 8 listopada 2010 roku pociąg towarowy z Płocka do Sokółki. Zarzuty dotyczą nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, zagrażającej mieniu w wielkich rozmiarach.
Jak informuje prokuratura "obaj mężczyźni prowadząc dwie lokomotywy pociągu towarowego jadącego z Płocka do Sokółki, wjeżdżając w rejon stacji Białystok, umyślnie naruszyli zasady bezpieczeństwa w ruchu kolejowym".
Śledczy ich niedbalstwo opisali w następujący sposób : " po minięciu nastawni "Bł 11" zaniechali należytej obserwacji urządzeń sygnalizacji ruchu kolejowego, nie zastosowali się do znaków ostrzegawczych, nie zmniejszyli prędkości po minięciu tarczy ostrzegawczej oraz nie zatrzymali prowadzonego przez nich pojazdu przed semaforem dojazdowym nakazującym zatrzymanie, kontynuując jazdę pociągu".
Jakie były tego efekty? Pociągu najechał na wagon pociągu towarowego, który prawidłowo jechał z Białegostoku w kierunku Warszawy.
Dwie lokomotywy wykoleiły się. Przewróciło się też 17 cystern z olejem napędowym i ropy naftowej, dwa wagony załadowanych złomem i jeden pusty wagon pasażerski. Katastrofa ta spowodowała eksplozję, a następnie pożar paliwa. W wyniku katastrofy zniszczonych zostało kilkanaście wagonów, cztery tory, osiem rozjazdów, spalony został też budynek nastawni. Przez kilkadziesiąt godzin sparaliżowany był ruch pociągów z Białegostoku, w tym czasie trwała akcja gaśnicza. Straty spowodowane wypadkiem oszacowane zostały na ponad 27,5 mln zł. Straty były tak ogromne, że kolej szacowała odbudowanie pełnej infrastruktury na kilka lat.