Reklama

Ideologiczna bomba i tak tyka

Premier decyzją o refundacji in vitro zyskał na czasie, ale to nie koniec ostrej światopoglądowej batalii

Publikacja: 24.10.2012 03:07

Premier Donald Tusk

Premier Donald Tusk

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Politycy Platformy nie mają wątpliwości. Donald Tusk, wychodząc niespodziewanie z propozycją refundacji zabiegów in vitro ugasił polityczny pożar, jaki wywołała jego własna partia, głosując za zaostrzeniem ustawy aborcyjnej.

Od kilku tygodni na Platformę sypały się gromy ze strony środowisk liberalno-lewicowych, dotąd partii Donalda Tuska raczej życzliwych. – Premierowi udało się ugasić ideologiczną wojnę, która w czasach kryzysu mogła stać się pożywką dla lewicy. Proponując refundację, przełamał trwający impas, ale wskazał też na konieczność ochrony zarodka, czyli życia poczętego – podkreśla Jacek Żalek z PO.

Jednocześnie, jak wskazują inni politycy partii, premier pokazał, że to on jest prawdziwym i jedynym liderem, który jest w stanie równoważyć oba skrzydła w Platformie. – Ukrócił tym samym zakusy Grzegorza Schetyny, który próbował kreować się na lidera frakcji liberalnej, otwartego w kwestiach światopoglądowych – mówi poseł PO.

To opinia dość powszechna w PO. Większość posłów odetchnęła z ulgą, że na jakiś czas będzie spokój, jeśli chodzi o spory ideologiczne. Zasadnicze pytanie jednak brzmi, jak długo ten spokój potrwa.

Oficjalnie specjalny zespół w Platformie wciąż pracuje nad kompromisową wersją ustawy o in vitro. Bo zapowiedziany przez premiera i ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza program zdrowotny, w ramach którego ma być refundowane in vitro, docelowo ma być uzupełnieniem ustawy. To posłowie mają zdecydować m.in. o ewentualnym mrożeniu zarodków oraz o tym, komu ma przysługiwać refundacja (wszystkim parom czy tylko małżeństwom). W tych kwestiach nie ma jednak w PO kompromisu. I wiele wskazuje, że prędko go nie będzie.

Reklama
Reklama

Elżbieta Radziszewska z PO, która bierze udział w pracach zespołu, zapewnia, że zakończy on pracę jeszcze przed wejściem w życie programu zdrowotnego, czyli przed lipcem 2013 roku. – Punkty sporne rozstrzygnie klub. Ale ci, którzy będą innego zdania, będą mogli złożyć poprawkę do ustawy, która wyjdzie z klubu. Ostatecznie o jej kształcie zadecyduje cały Sejm – tłumaczy „Rz". Ostatnie głosowanie w sprawie skierowania do dalszych prac projektu zaostrzającego ustawę aborcyjną pokazuje, że większość posłów może zagłosować za rozwiązaniami konserwatywnymi. To zaś oznacza kolejne ataki na Tuska i Platformę zarówno ze strony politycznej lewicy, jak i środowisk liberalnych. – Ale wtedy premier będzie mógł rozłożyć ręce i powiedzieć, że on zrobił, co mógł, czyli załatwił refundację, a na decyzję Sejmu wpływu nie ma. Wszystkie oczy skierowane zostaną wtedy na prezydenta Bronisława Komorowskiego. Premier nie będzie miał nic przeciwko temu, by prezydent w końcu wziął za coś odpowiedzialność, a nie ciągle stał z boku – mówi kolejny poseł Platformy.

Dr Robert Alberski, politolog z Uniwersytetu Wrocławskiego, przyznaje, że zagrywka Donalda Tuska była zręcznym ruchem, bo z jednej strony dowartościowała lewe skrzydło w PO, a z drugiej zdjęła ciężar sprawy z klubu, przenosząc go na rząd. – Na jakiś czas będzie spokój, bo program ma trwać trzy lata, czyli do końca kadencji z możliwością przedłużania. Może więc latami funkcjonować bez ustawy. To wygodna sytuacja. Zwłaszcza dzisiaj, kiedy Tusk musi udowadniać, że potrafi przejmować ofensywę, wybuch ideologicznej bomby jest mu wyjątkowo nie na rękę. Dlatego kupił sobie trochę czasu – ocenia ekspert.

Decyzja o refundacji in vitro rzeczywiście ugłaskała nieco środowiska liberalno-lewicowe. Socjaldemokracja Polska, mała partia centrolewicowa, która przed wyborami podpisała z PO porozumienie o współpracy, miała je z hukiem w tym tygodniu wypowiedzieć.

– Czas przejść do opozycji i zacząć budować lewicową alternatywę na scenie politycznej – mówił w ubiegłym tygodniu „Rz" Wojciech Filemonowicz, lider tej partii. Dziś nie jest pewien, jaką decyzję podejmie zwołany na czwartek zarząd SdPl, bo po ogłoszeniu przez Tuska pomysłu na refundację in vitro nastawienie działaczy tej partii do PO zmieniło się.

Zadowolenia z rozwiązania problemu in vitro nie kryje również SLD.

– To krok w dobrym kierunku, bo przyjęcie ustawy w Sejmie zdominowanym przez prawicę byłoby trudne – mówi Dariusz Joński, rzecznik Sojuszu.

Reklama
Reklama

Jednak Magdalena Środa, filozof i etyk, która w ubiegłym tygodniu po decyzji Sejmu w sprawie aborcji publicznie stwierdziła, że środowiska liberalne nie mają już żadnych powodów do głosowania na PO, mimo pomysłu premiera nie zmieniła zdania. – Nie ma się co cieszyć, że Donad Tusk nareszcie postanowił zrealizować to, co już dawno zapowiadał – mówi Środa. I dodaje, że wojna ideologiczna i tak wróci, bo pęknięcie w PO jest zbyt głębokie.

Wydarzenia
Poznaliśmy nazwiska laureatów konkursu T-Mobile Voice Impact Award!
Materiał Promocyjny
MLP Group z jedną z największych transakcji najmu w Niemczech
Wydarzenia
Totalizator Sportowy ma już 70 lat i nie zwalnia tempa
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama