Marsz Niepodległości wyruszył z Ronda Dmowskiego około 15.30. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi zmierzało ulicą Marszałkowską w kierunku placu Konstytucji. Na filmach, których autorami są nasi dziennikarze widać istotne fragmenty zamieszek, które zaczęły się po krótkim czasie od rozpoczęcie pochodu.
Jak wynika z relacji dziennikarza działu krajowego "Rz" Wojciecha Wybranowskiego, gdy czoło marszu, w którym znajdowali się m.in. parlamentarzyści i grupy rekonstrukcyjne, minęło skrzyżowanie z ulicę Żurawią, wyskoczyli z niej zamaskowani mężczyźni, którzy zaatakowali policję. Stojące tam oddziały prewencji, które początkowo oddzielały przemarsz od gapiów, zablokowały ulicę Marszałkowską, przecinając pochód na dwie części. Zdezorientowani ludzie zatrzymali się, a organizatorzy poprosili ich o spokój i nie atakowanie policji. Rozległy się również okrzyki: "policyjna prowokacja".
Moment ten został uchwycony przez naszego reportera. Na jego filmie widać jak służba porządkowa marszu próbuje uspokajać niektórych chuliganów.
W tym momencie na skrzyżowaniu ulic Marszałkowskiej i Nowogrodzkiej (przecznica bliżej miejsca, z którego ruszał marsz) wielu ludzi było zdezorientowanych. Pojawiały się sprzeczne informacje. Marsz, który poruszał się prawą stronę jezdni (lewą zajmowali gapie, wykorzystywały ją również media relacjonujące przebieg zgromadzenia), zatrzymał się, a uczestnicy podchwycili okrzyki podawane przez megafon przez organizatorów. Wielu manifestantów sądziło, że powodem przestoju jest blokada środowisk lewicowych.