Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku od 2008 r. prowadzi śledztwo dotyczące nieznanych okoliczności i nieustalonych dotąd sprawców porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika oraz błędów w poprzednich postępowaniach. Rodzina mężczyzny uważa, że śledczy powinni wreszcie przedstawić efekty swojej pracy.
– Śledztwo trwa stanowczo za długo. Czynności procesowe są bezzasadnie powielane, a postępowanie przedłużane w nieskończoność, chociaż w naszej ocenie sprawa dojrzała do podjęcia decyzji merytorycznej – mówi „Rz" mec. Robert Grzegorczyk, pełnomocnik Danuty Olewnik-Cieplińskiej. Siostra Krzysztofa w imieniu rodziny poskarżyła się na przewlekłość. – Uważamy, że doszło do naruszenia prawa do rozpoznania sprawy w rozsądnym czasie – dodaje adwokat. Jednak Sąd Apelacyjny w Łodzi, do którego trafiła skarga, nie podzielił opinii Olewników. Uznał, że nie ma mowy o opieszałości, a śledztwo trwa długo, bo sprawa jest wyjątkowo skomplikowana. A jeżeli jakieś czynności są powtarzane, to dlatego, że poprzednio wykonano je nieprofesjonalnie „z naruszeniem zasad proceduralnych bądź kryminalistycznych".
– Sąd zaznaczył, że prowadzone przez nas czynności nie mają charakteru prostej rekonstrukcji zaistniałych zdarzeń, ale dotyczą prawidłowej weryfikacji faktów i dokonania prawidłowych ocen – wyjaśnia „Rz" Barbara Sworobowicz, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.
W trwającym piąty rok śledztwie prokuratura przesłuchała ok. tysiąc świadków, z czego 600 po raz pierwszy, wykonała kilkadziesiąt eksperymentów procesowych i zleciła tyle samo ekspertyz. Na ile śledczy są dzisiaj bliżej prawdy o tragicznej i jednej z najbardziej zagadkowych spraw ostatnich lat?
Prokuratura tego nie zdradza, nie chce też mówić, kiedy poznamy plon jej pracy. Jednak zebrane dotąd dowody i poszlaki – jak twierdzi – „każą podać w wątpliwość dotychczas ustaloną wersję przebiegu zdarzeń, zarówno w czasie zaginięcia Krzysztofa Olewnika 26–27 października 2001 r., jak i w późniejszym okresie".