Ratownicy dostali zgłoszenie o pożarze o godzinie 0.30. Na miejsce, pod kamienice przy ul. Limanowskiego w Łodzi, pojechało pięć zastępów strażaków.
– Pożar był już bardzo rozwinięty. Płomienie ognie wydostawały się na zewnątrz – mówi rp.pl kpt Arkadiusz Makowski, rzecznik prasowy łódzkiej straży pożarnej. Dodaje, że w pierwszej kolejności ratownicy musieli pokonać zabezpieczenia mieszkania - metalowe drzwi oraz kraty w oknach.
Po wejściu do lokalu strażacy wyprowadzili z niego czworo dzieci w wieku 2,4, 5 i 10 lat oraz 34-letnią kobietę. Cała piątka trafiła do szpitala.
W jednym z pokoi strażacy znaleźli mężczyznę z roczną dziewczynka. - Nie dawali znaków życia. Próbowaliśmy ich reanimować. Lekarze potwierdzili zgon – mówi kpt Makowski. Dodaje, że do śmierci tych osób przyczyniła się wysoka temperatura, płomienie i gazy pożarowe.
Z mieszkań ewakuowano także lokatorów z piętra powyżej. Jedna z kobiet trafiła do szpitala. Akcja strażaków zakończyła się po godzinie 3 nad ranem. Przyczyny pożaru nie są jeszcze znane. Będzie je ustalać łódzka policja pod nadzorem prokuratury.