Nie jest potrzebne jakieś instytucjonalne łączenie, potrzebne jest współdziałanie i jedna lista wyborcza.
Czy Europa Plus powinna wystawić swojego kandydata w wyborach prezydenckich, i jeśli tak, to kto powinien nim zostać?
Czy ktoś będzie w stanie zakłócić kolejny pojedynek Komorowskiego i Kaczyńskiego? Na razie nie widać kogoś takiego. A przydałby się.
Jak ocenia pan Ruch Palikota, który w ostatnim sondażu CBOS może liczyć na 2 proc. poparcie? Janusz Palikot w dniu trzeciej rocznicy katastrofy smoleńskiej zamieścił na blogu zdjęcie na którym z uśmiechem wznosi lamkę go góry i napisem „wypijmy za błędy". Wcześniej mówił o „zgwałceniu Nowickiej", bronił dyrektor Teatru Ósmego Dnia, która nazwała papieża chu... . Może Polacy mają już dość polityka, który uważa, że musi być chamem?
Niezmiennie nagannie. Zapotrzebowanie na chamstwo w polityce pewnie się nie zmienia, ale nawet naiwni widzą, że za tym niczego więcej nie ma.
W sondażu „Rz", okazuje się, że Europa Plus z Ryszardem Kaliszem miałaby prawie dwukrotnie więcej zwolenników niż z Januszem Palikotem. Czy nie lepiej dla Europy Plus byłoby wymienić Palikota na Kalisza?
To wszystko są dość mało ważne szczegóły. Dzisiejsze sondaże jutro nie mają znaczenia. Kalisz już zapowiada stworzenie czegoś własnego. Powinien pamiętać o przygodzie Millera sprzed kilku lat, gdy tworzył on własną partie do walki z SLD. Nawiasem mówiąc, to jest rzeczywiście dość zabawne, gdy jeden wyrzucony kiedyś z partii jej lider wyrzuca dzisiaj innego. I to za "zamiar usiłowania", bo przecież nie za rzeczywiste działania.
PiS dogonił w sondażach tracącą popularność PO. Czy informacje o osobach, które przeżyły katastrofę smoleńską i kolejne teorie około zamachowe zwiększają szansę partii Jarosława Kaczyńskiego na zwycięstwo? Zgadza się pan z Aleksandrem Kwaśniewskim, który powiedział, że PiS zależy nie tylko na wygraniu wyborów, ale jeszcze na „posadzenie Tuska"? „Ja mam taką czarną wizję, że zostanę kiedyś wezwany przez Parlament Europejski, żeby doprowadzić do ułaskawienia i wypuszczenia na wolność Donalda Tuska, ponieważ wcześniej odniosłem sukcesy w sprawie Łucenki i Tymoszenko" - powiedział prezydent Aleksander Kwaśniewski w rozmowie z „Wprost".
Mam nadzieje, że te szanse są niewielkie, choć zarówno PO, jak i opozycyjna SLD wyraźnie działają na rzecz takiego scenariusza. Rząd jest, niestety, leniwy i nie realizuje wielu zapowiedzi wyborczych, naruszone zostało poczucie bezpieczeństwa dużej części społeczeństwa (skutki kryzysu poza Polska, bezrobocie, majstrowanie przy emeryturach i OFE itd.). Oceny rządu i premiera są fatalne. SLD jest nieudolna i nieprzekonującą opozycją. Pozostaje PiS, na którego korzyść działa upływający czas. Coraz więcej młodych wyborców nie pamięta ponurych lat rządów tej partii.
Jednak czym innym są nastroje dzisiejsze, czym innym będą, lub mogą być, te za dwa lata. Słabością PiS w obecnym układzie sceny politycznej jest ograniczona zdolność do stworzenia większości sejmowej. Czyli, nawet jeśli wygrają, niekoniecznie zdołają stworzyć rząd. Ale nie zachęcałbym do takiego pocieszania się. Może jakimś cudem rząd weźmie się jednak do pracy? Teza Kwaśniewskiego może brzmieć zaskakująco, ale Tusk nie powinien popełnić błędu Tymoszenko. Uczenie się na cudzych błędach mniej kosztuje.
Czy Donald Tusk powinien zdymisjonować ministra skarbu Mikołaja Budzanowskiego, z powodu braku panowania nad spółkami skarbu i faktu, że premier nie był poinformowany o projekcie Gazpromu budowy gazociągu przez Polskę na Słowację?
Nie wiem, co kto zawalił. O takim planie obaj powinni wiedzieć. Premier powinien dowiedzieć się tego zarówno od ministra skarbu, jak i od ministra gospodarki. Powinien też od dawna mieć stosowne informacje ze służb specjalnych. Od tego one są. Ale nie znamy i pewnie nie poznamy szczegółów. Czy dostał stosowne notatki ale ich nie przeczytał, czy nie dostał?
Pewne jest natomiast, że publiczne zachowanie ministra Budzanowskiego było skandaliczne i kompromitujące. Zresztą nie pierwszy raz. Ten minister jest całkowitym ignorantem w zakresie polityki zagranicznej, nie szanuje pierwszeństwa ministra spraw zagranicznych i premiera w tej sferze, nie ma tez elementarnej wiedzy o tym, kiedy, jak, na co i w jakiej formie reagować. Jego pohukiwanie na Putina na podstawie medialnych strzępków informacji było przejawem głupoty. Niestety, następnego dnia rano, premier odruchowo stający w obronie tego ministra zachował się nie lepiej. Tusk na ogol broni swoich ministrów, z niechlubnym wyjątkiem w przypadku Ćwiąkalskiego. To dobrze, bo premier jest też od tego, ale obrona bez rzetelnego rozpoznania sytuacji jest ryzykowna. W sumie, dano pokaz amatorszczyzny.
Jak pan ocenia rolę wicepremiera Janusza Piechocińskiego w sprawie rządowego zamieszania ws. memorandum? Lider PSL rano 3 kwietnia spotkał się z szefem EuRoPol Gazu Mirosławem Dobrutem i został poinformowany o propozycji Gazpromu odnośnie tzw. Projektu Jamał - Europa - 2 a także o zamiarze podpisania w Sankt Petersburgu memorandum o wzajemnym zrozumieniu dotyczącego oceny, na etapie przedinwestycyjnym możliwości realizacji gazociągu z Białorusi przez Polskę w kierunku Słowacji, wynika z notatko Dobruta. Wicepremier mógł wiedzieć o podpisanym memorandum i nie poinformować premiera i szefa MS?
Nie wiem, czy te fakty są niepodważalne. Jeśli są, to ujawniają niedoświadczenie Piechocińskiego i nieprzygotowanie do pełnienia urzędu, jaki zajmuje. Nie byłoby w tym nic dziwnego i Tusk może mieć pretensje głownie do siebie. Piechociński zna się chyba na sprawach infrastruktury ale polityka gospodarcza w tak szerokim zakresie nigdy się nie zajmował. Skąd wiec miałby ją znać? Gdy po zmianach w PSL premier musiał jakoś ulokować w rządzie nowego lidera, miał więcej niż jedno wyjście. Wybrał tak, jak wybrał.
Czy Piechociński radzi sobie lepiej od Pawlaka, jako szef PSL, szef resortu gospodarki i wicepremier?
Po przydługich i pełnych entuzjazmu mowach wstępnych jakoś ucichł i stal się mniej widzialny. Trudno mi ocenić.
Czy Polska powinna zgodzić się, żeby Rosjanie wybudowali gazociąg przez Polskę, by ominąć Ukrainę? Co możemy zrobić w tej sprawie? Jakie szanse powodzenia ma inwestycja Rosjan?
Przede wszystkim należy działać w pewnej kolejności. Najpierw należy poznać dobrze propozycje. O co szczegółowo chodzi? Co możemy z tego mieć? Co inni mogą zyskać lub stracić? Z rozbudowy infrastruktury gazowej dochodzącej do granic Polski możemy się wyłącznie cieszyć, bo to nas dodatkowo zabezpiecza przed np. skutkami awarii technicznej. Jedna rura może się popsuć i zastąpi ją druga.
Czy to oznacza, że musielibyśmy wtedy kupować więcej gazu z Rosji? Oczywiście, że nie. Jeśli Rosjanie chcieliby połączyć ze sobą te dwie kwestie, to trzeba jasno przedstawić swój punkt widzenia. Musimy dostrzec i zrozumieć wielką zmianę, jaka zachodzi na rynku gazu. Amerykańska rewolucja łupkowa już zmieniła światowy bilans gazu. Rosja na tym traci. Rynek stal się trudniejszy, bo rośnie konkurencja, ceny spadają. Za dwa, trzy lata wraz z eksportem skroplonego gazu z USA do Europy, dotychczasowa zależność od gazu rosyjskiego całkowicie zmieni swój charakter. To Rosja staje się uzależniona od europejskich zakupów. Rewolucja łupkowa będzie miała swój ciąg dalszy w innych częściach świata, w tym w Chinach i np. Australii. Pozycja takich krajów jak Polska wobec dostawców ulegnie wzmocnieniu. Blakną obawy przed szantażem gazowym. Ceny będą spadały i można, i należy dobrze to wykorzystać. Strusia polityka jest kiepska opcja.
Czy nowa rura mogłaby zaszkodzić Ukrainie?
To też trzeba przeanalizować. Teoretycznie nie, bo jej sygnalizowana przepustowość byłaby wielokrotnie mniejsza od gazociągów idących przez ten kraj. Czy Rosja mogłaby wykorzystywać ten projekt do nacisku na Ukrainę w sporach o ceny gazu i w staraniach o własność sieci transportowej? Być może. Ale Ukraina powinna również pomagać sobie samej, choćby przez zmniejszanie koszmarnej energochłonności swojej gospodarki. O tym wszystkim trzeba rozmawiać. Pomagajmy Ukrainie, ale nie traktujmy jej jak dziecka. I nie róbmy nic bezwarunkowo. Pomagaliśmy poprzedniemu prezydentowi z całych sił, ale nie przeszkodziło mu to w uznaniu Stepana Bandery za bohatera narodowego. Gdyby kolejni przywódcy Ukrainy poświęcali tyle samo uwagi interesom własnego kraju, co zbijaniu fortun, nasz sąsiad mógłby się śmiać z ewentualnych prób używania dostaw gazu jako instrumentu nacisku.
-rozmawiał Jacek Nizinkiewicz