Senat przygotował projekt abolicji dla starszych osób, które nie potwierdziły swojego prawa do zwolnienia z opłat abonamentu radiowo-telewizyjnego. Co rusz jakieś problemy z tym abonamentem. Nie ma lepszych pomysłów na finansowanie telewizji publicznej?
Tomasz Gackowski: Abonament jako taki jest bardzo powszechny w Unii Europejskiej. Jeżeli jednak chodzi o konkretny polski model abonamentu, to nie da się ukryć, że jest on rozwiązaniem archaicznym. W dobie popularności centrów multimedialnych opłata abonamentowa nie powinna zależeć od tego, ile mamy w mieszkaniu radioodbiorników i telewizorów. Jak pokazują dane rejestracji takich urządzeń i ściągalności opłat, to rozwiązanie jest po prostu nieskuteczne.
Komuś udało się już wprowadzić jakiś bardziej nowoczesny model?
Ostatnio zrobiły to Niemcy. Od początku tego roku obowiązuje tam tzw. podymne – od każdego gospodarstwa domowego płaci się określoną kwotę, bez względu na to, ile ma się odbiorników i – co ważne – czy w ogóle się je ma. W takim ujęciu media publiczne traktowane są podobnie jak drogi, na które każdy musi płacić, niezależnie od tego, czy ma samochód, czy nie. Projekt podobnego rozwiązania pojawił się ostatnio też w Polsce. Zobaczymy, czy uda się wokół niego wypracować konsensus polityczny.
To normalna sytuacja, że telewizja publiczna jest w większości finansowana z reklam?