Na razie nie ma doniesień o ofiarach eksplozji, które miały miejsce na pustyni, na wschód od Az-Zarki.
Łunę pożaru, który rozświetlił nocne niebo, widać było w oddalonej o 35 km stolicy Jordanii, Ammanie - informuje Reuters.
- Poczuliśmy jakby ziemia się zatrzęsła. Okna w naszym domu zadrżały. Dzieci zaczęły płakać - relacjonowała Nabila Issa, mieszkanka Az-Zarki.
Siły bezpieczeństwa natychmiast zamknęły miasto zakazując mieszkańcom opuszczania go. Dziennikarzom nie pozwolono jechać na miejsce eksplozji, oddalone o ok. 10 km na wschód od miasta.
Rzecznik jordańskiego rządu, Amjad Adailah poinformował, że według wstępnych ustaleń do eksplozji doszło w wyniku spięcia obwodu elektrycznego w składzie amunicji. Skład ma znajdować się w odizolowanym i niezamieszkanym rejonie.
Adailah zapewnił, że moździerze składowane w magazynie, w którym doszło do eksplozji były "stare i wycofane ze służby".
Reuters podaje jednak, powołując się na anonimowe źródło, że w magazynie były też m.in. nowoczesne rakiety przeciwlotnicze.