Witold D. – wiceminister w resorcie spraw wewnętrznych i administracji, gdy kierował nim Grzegorz Schetyna – to najwyższy rangą urzędnik podejrzany w tzw. infoaferze. W zeszłym tygodniu usłyszał zarzuty, za które grozi do 10 lat więzienia. Dotyczą przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i wyrządzenia w mieniu Centrum Projektów Informatycznych MSWiA szkody wielkich rozmiarów.
Zdaniem CBA i prokuratury wiceminister podjął decyzję, przez którą CPI straciło ponad 1,8 mln zł. Pieniądze trafiły do firmy Infovide-Matrix. Witold D. miał ją wskazać podwładnym jako tę, której należy zlecić usługi doradcze przy dwóch projektach informatycznych. Chodzi o projekt „Ogólnopolskiego cyfrowego systemu łączności radiowej – etap I" oraz projekt budowy i wdrożenia „elektronicznej Platformy Usług Administracji Publicznej", czyli tzw. e-PUAP (w sobotę podał to portal tvn24.pl). Za doradztwo CPI zapłaciło firmie 700 tys. zł za pierwszy projekt i 1,1 mln zł za drugi.
– W tym przypadku wydatkowanie 1,8 mln zł na usługi doradcze było nieuzasadnione – mówi „Rz" Waldemar Tyl, wiceszef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.
CPI w 2009 r. wybrało tzw. wielką szóstkę, czyli grupę doradców wykorzystywanych przy najważniejszych projektach informatycznych. Na ich usługi przeznaczono 66,2 mln zł. Ale już w 2010 r. – jak ujawniła „Rz" – nowy dyrektor CPI zrobił audyt doradztwa. I w efekcie przykręcił kurek ze zleceniami dla ekspertów. Obecnie przed podpisaniem takiej umowy musi być sporządzona analiza, czy CPI samo nie może wykonywać takich usług. Już wtedy audyt wykazał nieprawidłowości.
Jakie były okoliczności decyzji, za którą Witold D. ma zarzuty? Śledczy twierdzą, że D. jako wiceminister wydał Andrzejowi M. – wtedy szefowi CPI – polecenie, by ten doradztwo przy wspomnianych projektach powierzył właśnie Infovide-Matrix. Polecenie miało wywołać zdumienie nie tylko u M., ale i innych urzędników.