Szef dyplomacji miał być liderem listy w Bydgoszczy. Jego start był ważny dla Tuska ze względu na strategię wyborczą PO, która ma przekonywać, że PO wysyła do Brukseli ludzi kompetentnych i doświadczonych.
- Sikorski swoją decyzję, że nie kandyduje, przekazał Tuskowi w poniedziałek. Wtedy padła propozycja, by startował Kamiński - mówi nam polityk z zarządu PO.
Informacje o namawianiu Sikorskiego potwierdza nam dwóch polityków, którzy utrzymują z nim dobre relacje. Tusk przekonywał go, że w sytuacji, w której po wyborach, ma walczyć o stanowisko Wysokiego przedstawiciela UE do spraw zagranicznych, które zajmuje Catherine Ashton, jego start byłby wskazany, a dymisja z rządu z tym związana, byłaby w ten sposób przyspieszona.
- Sikorski długo się wahał, ale moim zdaniem on nie wierzy, że objęcie tego stanowiska jest możliwe. Przekonał Tuska argumentem, że byłby atakowany za zajmowanie się kampanią wyborczą w czasie kryzysu ukraińskiego - mówi nam jeden z polityków Platformy.
Sprawy nie chce komentować rzecznik resortu, którym kieruje Sikorski. - Jestem rzecznikiem MSZ - ucina Marcin Wojciechowski.