W każdej z niemal 28 tys. obwodowych komisji wyborczych powinno zasiadać od pięciu do dziewięciu członków. Każdy z nich za swoją pracę może otrzymać 160 zł. Wyższe stawki obowiązują dla przewodniczących komisji i ich zastępców, odpowiednio 200 i 180 zł.

Mimo że kwota ta jest wolna od podatku, to chętnych na podjęcie wyborczej pracy brakuje. Problemy pojawiły się zwłaszcza w większych miastach.

– Najwięcej zgłoszeń o braku chętnych otrzymywaliśmy z terenu Warszawy – przyznał TVN 24 wicedyrektor Zespołu Krajowego Biura Wyborczego Romuald Drapiński. O kłopotach z kompletowaniem zespołów w komisjach wyborczych informowały m.in. także Kraków, Łódź i Wrocław.

Termin zgłaszania kandydatów na członków komisji upłynął 2 maja. Okazało się jednak, że chętnych jest zbyt mało i w niektórych obwodach trzeba było zorganizować dodatkowe nabory. Ostatecznie udało się zaangażować wymaganą liczbę osób, ale PKW nie chce, by sytuacja powtórzyła się w przyszłości.

W związku z tym Komisja rozważa zwiększenie stawek oferowanych członkom komisji. Możliwe, że wzrosną one już przy okazji najbliższych wyborów samorządowych, które odbędą się na jesieni. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że diety dla osób zasiadających w komisjach podczas wyborów do samorządów są niższe. PKW ma zdecydować o podwyżce po eurowyborach.