Rektor KUL: Żeby lekarz nie był robotem

Trzeba zmienić przepisy o klauzuli sumienia – mówi ks. prof. Antoni Dębiński

Publikacja: 30.06.2014 02:00

Rektor KUL: Żeby lekarz nie był robotem

Foto: ROL

Za sprawą kontrowersyjnej wypowiedzi ks. prof. Andrzeja Szostka na temat klauzuli sumienia KUL znalazł się na językach.

ks. prof. Antoni Dębiński, rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego: Wypowiedź ks. prof. Szostka wywołała, co przyznaję z przykrością, wiele zamieszania, w czym swój duży udział miały media. Dokonało się to zapewne wbrew intencjom księdza profesora. Jak powszechnie wiadomo, ks. Szostek, uczeń ks. Karola Wojtyły, naszego wieloletniego profesora, a dziś świętego, jest obrońcą życia od poczęcia po naturalną śmierć. Jest zdecydowanym przeciwnikiem aborcji. I w tej kwestii jego stanowisko jest jasne. Jest także stanowczym obrońcą sumień lekarzy, którzy ze względów ludzkich i religijnych bronią ludzkiego życia.

I tu właśnie kontrowersja, bo ks. Szostek mówi, że lekarz ma obowiązek respektować polskie prawo nakazujące medykowi, który odmawia aborcji, poinformowanie pacjenta, gdzie można tego dokonać.

Wypowiedź księdza profesora zwróciła uwagę na niezborność przepisów polskiego prawa, które z jednej strony gwarantuje lekarzom prawo do odmowy działania sprzecznego z własnym sumieniem, a z drugiej nakazuje im wskazanie innego lekarza, który aborcji dokona. Jako etyk ks. Szostek włączył się do bardzo ważnej dyskusji, która może doprowadzić do potrzebnych zmian legislacyjnych. Potrzeba tych zmian jest oczywista. Zwracają na nią uwagę także polscy biskupi w komunikacie z ostatniego zebrania konferencji episkopatu. Ale dyskusja na temat regulacji prawnych dotyczących klauzuli sumienia nie może być prowadzona w atmosferze wrzawy, krzywdzących uogólnień, a nawet inwektyw. Wymaga spokojnego rzeczowego dyskursu i ważenia merytorycznych argumentów.

Po wypowiedzi ks. Szostka pojawiły się głosy wśród ludzi Kościoła, że słowami byłego rektora KUL powinna zająć się jakaś komisja. Swoje stanowisko w tej sprawie przedstawił także w wywiadzie dla tygodnika „Do Rzeczy" kard. Gerhard Müller, prefekt Kongregacji Doktryny Wiary, który stwierdził, że myślenie ks. Szostka należy zdecydowanie odrzucić. Mówił m.in., że lekarz „nie może być zobowiązywany do wskazywania możliwego sprawcy działania, które jest moralnie niecne".

I ks. prof. Szostek przyznał, że opinia kard. Müllera jest dla niego, jako katolika, ważna i wiążąca. To postawa zasługująca na uznanie. Umiejętność skorygowania swojego stanowiska w kontekście nowych argumentów nie jest dziś zjawiskiem powszechnym. Ksiądz profesor wydał w tej sprawie specjalne oświadczenie. Przeprosił wszystkich, których jego teza oburzyła i zgorszyła. Wprawdzie argumenty za jej słusznością uważa nadal za godne dyskusji, ale podkreśla, że opinia prefekta Kongregacji Doktryny Wiary jest dla niego w tej konkretnej sprawie głosem decydującym.

Zapytam księdza jako prawnika. Co zrobić z klauzulą sumienia?

Jest ona potrzebna, powinna obowiązywać także dlatego, że jej korelatem jest obywatelskie nieposłuszeństwo. A wracając do klauzuli sumienia dla lekarzy, na pewno trzeba podjąć dyskusję na temat zmiany przepisów. Należy zlikwidować sprzeczność, w wyniku której lekarz z jednej strony może odmówić pewnych świadczeń, a z drugiej strony jest zobowiązany do wskazania innego lekarza, który je wykona.

Zespół Ekspertów Episkopatu ds. Bioetycznych mówi, by rozszerzyć klauzulę także na farmaceutów.

Klauzula sumienia jest bardzo ważną instytucją prawa, właśnie dlatego, że ma zapobiegać łamaniu ludzkich sumień. Bez niej ludzie będą przemieniać się w roboty. Zagadnienie rozszerzenia tej instytucji na farmaceutów zasługuje na poważną i merytoryczną dyskusję, także po to, by przyjmowane w przyszłości rozwiązania legislacyjne były dobre.

Dwóch profesorów KUL wymieniano ostatnio w gronie potencjalnych sekretarzy generalnych episkopatu. I jeden nim został. Jak ksiądz przyjął wybór bp. Artura Mizińskiego?

Cieszę się z tego, że biskupi Wiesław Śmigiel i Artur Miziński – dwaj nasi profesorowie – byli w gronie tzw. faworytów. Obydwaj posiadają wysokie kwalifikacje i są osobami predysponowanymi do pełnienia odpowiedzialnych funkcji. Ostatecznie wybrany został bp Artur Miziński. To dla naszego środowiska powód do ogromnej satysfakcji i zadowolenia. Uważam, że jest bardzo dobrze przygotowany do pełnienia tej funkcji. Ukończył studia na rzymskich uczelniach, jest doskonałym prawnikiem, zna języki.

KUL jednak traci. Z racji obowiązków w episkopacie bp Miziński zapewne zrezygnuje z pracy dydaktycznej.

W historii naszego uniwersytetu jest wiele osób, które w ten sposób „traciliśmy". Przywołam chociażby panią Hannę Suchocką, która jako adiunkt wydziału prawa została powołana na stanowisko premiera. Przypomnę też profesorów Wiesława Chrzanowskiego, Alicję Grześkowiak, Adama Strzembosza czy Zytę Gilowską. KUL ukończyło też wielu spośród naszych biskupów, niektórzy z nich otrzymali sakrę biskupią, będąc pracownikami uniwersytetu.

Owszem, ci pracownicy odchodzą – choć nie zawsze - ale są dalej ideowo związani z naszą uczelnią. Poza tym zostają u nas przecież ich uczniowie, którzy kontynuują dzieło. Fakt, że z naszego środowiska wychodzi tak wielu ludzi, którzy odgrywają znaczącą rolę w życiu społecznym, gospodarczym, kulturalnym kraju i w życiu Kościoła, jest dla nas powodem do dumy.

Nazwiska, które ksiądz wymienił to dziś autorytety. A nie wydaje się księdzu, że zaczyna ich brakować? Nawet w samej nauce, która w pewnym sensie stała się odtwórcza. Niewiele się dziś odkrywa, a coraz częściej jedynie przetwarza.

Rzeczywiście, są to autorytety, ale nie podzielam pana opinii, że zaczyna ich brakować. Autorytetów nie brakuje, ale ich głosy niekiedy giną we wrzawie medialnej, w nieuporządkowanej i chaotycznej dyskusji oraz pogoni za sensacją. Wypowiedź mądrego człowieka wymaga często zastanowienia, czasem bywa trudna i dlatego nie zawsze przebija się do opinii publicznej.

Co do odtwórczości, to istotnie można zaobserwować zjawisko powielania. W sytuacji zestawiania wszystkiego ze wszystkim, sporządzania rankingów, ewaluacji, przeliczania na punkty, pojawia się ona w wielu obszarach nauki. Wydaje się, że jest to tendencja ogólna, można by rzec światowa. Jednak wśród profesorów wciąż są mistrzowie, autorytety dla studentów, chociaż nie zawsze ich głos dociera do szerokiego grona odbiorców.

Można z tą praca odtwórczą jakoś walczyć?

Na pewno trzeba walczyć z nadużyciami. Nie ma tu żadnej dyskusji. Wydaje mi się, że należy twórczo poszukiwać nowych obszarów badań, nowych aspektów zjawisk – być może wcześniej niezbadanych. Życie społeczne dostarcza nieustannie materiału do badań.

Wróćmy do tych autorytetów. Zdaje się, że pominął ksiądz co najmniej jedno ważne dla KUL nazwisko...

Myśli pan o Karolu Wojtyle. Nie, nie zapominam o nim nigdy. Przecież przez 24 lata dojeżdżał do nas z Krakowa jako ksiądz, biskup i kardynał, na KUL prowadził wykłady i seminaria; brał udział w życiu uniwersyteckim. Pamiętam też o kardynale Wyszyńskim, który był naszym absolwentem. Dbał o Uniwersytet bardzo i nigdy o nim nie zapominał. Wiele znakomitych, znanych i nieznanych osób odcisnęło tu swoje piętno przez 95 lat istnienia KUL.

Kard. Wyszyński bardzo mocno wspierał chociażby zbiórki publiczne na KUL. Jak to wygląda teraz? Pieniądze ze zbiórek są znaczącym zastrzykiem finansowym?

Muszę przypomnieć, że to ks. Idzi Radziszewski, zakładając KUL w 1918 roku, chciał oprzeć fundamenty jego istnienia na wsparciu społeczeństwa katolickiego. I tak było. Po wojnie zabrakło przedsiębiorców, którzy wcześniej współfinansowali uczelnię. Kard. Wyszyński, który był świadom wyjątkowości KUL, kładł duży nacisk na ten typ wsparcia.

Po przemianach roku 1989 sytuacja się zmieniła. Od 2005 roku – tak, jak inne uczelnie – jesteśmy finansowani z budżetu państwa. Jednak przyznawana dotacja nie pokrywa wszystkich kosztów, więc wciąż liczymy na wsparcie społeczne. Finansujemy z niego częściowo m.in. Instytut Jana Pawła II, wydawanie „Encyklopedii katolickiej", której 20. tom ukaże się niebawem. Dzięki funduszom ze zbiórek publicznych mogą działać ośrodki badań nad literaturą religijną, geografią historyczną Kościoła w Polsce, twórczością Cypriana Norwida czy dziedzictwem kulturowym Polonii. Udział tych środków w naszym budżecie jest znacząco niższy niż przed laty, ale jest dla nas szalenie ważny moralnie. Jesteśmy wdzięczni katolikom w Polsce i za granicą za każdą złotówkę, bo wiemy, że dzielą się z nami tym, co posiadają. Jeszcze kilka lat temu w ramach składek rocznie wpływało na KUL nawet 12 mln zł, teraz otrzymujemy ok. 3 mln.

Ale to dlatego, że kiedyś głównym beneficjentem był KUL, a dziś dzieli się to też na inne katolickie uczelnie?

Tak. Bo dziś w każdej diecezji są ośrodki teologiczne, które potrzebują takiego wsparcia. Trzeba pamiętać także o tym, że część społeczeństwa ubożeje, więc to również może wpływać na jego ofiarność. W czasie homilii w dniu Święta Patronalnego KUL abp Wiktor Skworc powiedział, że KUL jest uniwersytetem Kościoła katolickiego w Polsce. Wierzę więc, że dobro Uniwersytetu będzie zawsze troską tak Konferencji Episkopatu Polski, jak i wiernych.

Jak sobie KUL radzi w obecnym systemie finansowania szkolnictwa?

Obejmując funkcję rektora dwa lata temu, od razu zderzyłem się z kłopotami wynikającymi z trzech przyczyn. Uszereguję je. KUL prowadzi kilka inwestycji budowlanych. W Lublinie powstaje Centrum Transferu Wiedzy (CTW) i Interdyscyplinarne Centrum Badań Naukowych (ICBN). W Stalowej Woli budujemy ośrodek badawczy inżynierii środowiska i materiałowej. To są trzy duże inwestycje. A KUL, korzystając ze środków europejskich, musi też uzupełnić je o wkład własny. Musimy z własnych środków obrotowych wygospodarować pieniądze na dokończenie tych projektów budowlanych i naukowych. Robimy to.

Druga sprawa to niż demograficzny, który puka do drzwi szkół wyższych. Dotacja ministerialna jest uzależniona między innymi od liczby studentów, a ta na uczelniach spada, na KUL także. Nie wolno nam o tym zapominać. I wreszcie zmniejszenie wpływów społecznych, o których mówiliśmy. To wszystko sprawia, że borykamy się z problemami. Podejmujemy trudne decyzje, ale kontrolujemy sytuację.

Jakie to decyzje?

O konsolidacji i restrukturyzacji. Podjęliśmy decyzję o likwidacji wydziału zamiejscowego w Tomaszowie Lubelskim. Łączymy dwa wydziały w jeden w Stalowej Woli, która jest dla nas bardzo ważnym ośrodkiem naukowo-dydaktycznym. Z konieczności, chociaż z bólem serca, nie przedłużamy umów czasowych. Szukamy racjonalizacji w naszych działaniach i wydatkach bieżących. W decyzjach personalnych musimy uwzględniać fakt spadającej liczby studentów. Nie możemy zawrócić z drogi reform. Jednak, co chcę podkreślić z mocą, sytuacja KUL jest stabilna.

Demografia jest nieubłagana. Liczba studentów w kolejnych latach będzie spadała. Ma ksiądz na to jakąś receptę?

Śledzimy uważnie zmiany demograficzne. Zwłaszcza, że jesteśmy uczelnią, na której dominują kierunki humanistyczno-społeczne – od kilku lat rzadziej wybierane. Mamy świetną psychologię, anglistykę, romanistykę i sinologię. Mamy dobre prawo, szczycimy się filologią klasyczną, historią sztuki, kulturoznawstwem i pozostałymi naukami humanistycznymi i społecznymi. Że nie wspomnę o najlepszej w Polsce teologii i świetnej filozofii. Jednocześnie rozwijamy biotechnologię, bo mamy dobre laboratoria. Mamy świetną kadrę, w tym m.in. zespół prof. Stępniewskiej, która pracuje nad nowym sposobem pozyskiwania ektoiny (związek chemiczny stosowany m.in. w preparatach łagodzących alergie – red.). Wyniki tych badań powinniśmy skomercjalizować. To oczywiście jest kosztowne, ale powołaliśmy specjalną spółkę celową, by za jej pośrednictwem komercjalizować wiedzę.

Jeśli mówimy o minimalizowaniu skutków tendencji demograficznych, pewną szansę widzimy w kandydatach z zagranicy. Chcemy ich pozyskiwać na całym świecie. Ostatnio nawiązaliśmy kontakty z Nigerią. Mamy podpisane umowy z instytucjami kościelnymi w tym kraju, gościła u nas niedawno szefowa tamtejszego MSZ. Ufamy, że na studia w języku angielsku, np. z filozofii i teologii, kandydatów nie zabraknie. Duże nadzieje pokładamy też w kandydatach studentach z Ukrainy, którzy chętnie wybierają naszą uczelnię.

Oni studiują bezpłatnie?

Różnie. W Lublinie działa Fundacja Jana Pawła II, która wybudowała akademik dla studentów ze Wschodu. Funduje ona także stypendia dla tych osób, które później wrócą do swojego kraju. Niektórzy studenci mają stypendia różnych instytucji kościelnych, ministerstw, urzędów państwowych. Inni utrzymują się sami. My szukamy różnych form promocji KUL na Ukrainie, ale też form wsparcia dla studentów. W czasie tegorocznego Święta Patronalnego zorganizowaliśmy aukcję dzieł sztuki, z której dochód zasili fundusz pomocy dla studentów ze Wschodu.

Jednak humanistyka jest w kryzysie. Niektóre uczelnie likwidują kierunki filozoficzne.

Mam nadzieję, ze to się zmieni. Filozofia, jak mawiano, to królowa nauk, wiedza, która daje narzędzia do całościowego rozumienia świata. Dziś jednak kandydaci wybierają kierunki techniczne, bo uwierzyli, że po ich ukończeniu mają największe szanse na zatrudnienie. Jednak nauki humanistyczne rozwijają tzw. kompetencje miękkie, które pozwalają na sprawne dostosowywanie się do nowych sytuacji, także zawodowych. Kto dziś z całą pewnością może powiedzieć, na jakich specjalistów będzie zapotrzebowanie za kilka lat?

Mówił ksiądz o wielkich inwestycjach. Centrum Transferu Wiedzy, Interdyscyplinarnym Centrum Badań Naukowych. Czym one będą się zajmowały?

Zacznę od ICBN. Jest to zespół laboratoriów i sal wykładowych służących dyscyplinom przyrodniczo-matematycznym. Są tam prowadzone badania z zakresu biotechnologii. Chcemy je poszerzać. Z kolei CTW to nowoczesny budynek, który będzie wykorzystywany do celów dydaktycznych, konferencyjnych oraz do obsługi współpracy z przedsiębiorcami i innymi podmiotami zewnętrznymi.

Przed rokiem głośno było o planach uruchomienia na KUL studiów genderowych. Ten projekt ruszy?

Na początek po raz kolejny sprostowanie. To nie są studia genderowe. To kierunek o nazwie teksty kultury i animacja sieci, prowadzony w Instytucie Filologii Polskiej. Na trzecim roku jako wykład fakultatywny, czyli uruchomiony tylko wtedy, gdy będą kandydaci, są przewidziane zajęcia prowadzone przez naszego pracownika na temat zjawiska kulturowego, jakim jest gender. Bo ono jest i istnieje niezależnie od tego, czy zamkniemy oczy i uszy. Dlatego chcemy dać naszym studentom możliwość zapoznania się z krytyczną oceną tego zjawiska. Nic więcej.

Powtarzam, Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II nie prowadzi i nie zamierza prowadzić studiów genderowych (gender studies) w sensie propagowania tej ideologii. Uczenie o czymś nie jest uczeniem czegoś, mówienie o pewnym zjawisku nie jest jego propagowaniem i akceptacją. KUL został odsądzony od czci i wiary za coś, co zostało mu przypisane nieuczciwie. Jest krytykowany za działania, które zdaniem jego krytyków – podejmie w przyszłości, zbiera cięgi za grzechy, które zdaniem jego krytyków – popełni w przyszłości.

Na marginesie dodam, że inne uniwersytety katolickie na świecie mają podobne zajęcia w swoich programach nauczania. A my dodatkowo mamy także opinię Kongregacji ds. Wychowania Katolickiego, w której jest wprost napisane, że uniwersytet powinien swoim studentom dawać możliwość poznawania także takich zjawisk kulturowych.

Co dziś oznacza dla uczelni przymiotnik „katolicki"?

Słowo „katolicki" dla naszej uczelni ma znaczenie zasadnicze, fundamentalne; to nie tylko element oficjalnej nazwy uczelni. Przymiotnik ten rozstrzyga o naszej wyjątkowości. Posługując się nim, wskazujemy, że jest to instytucja uznana przez Kościół. Po drugie, że to instytucja, która – zgodnie z naszym statutem i misją – prowadzi rzetelne badania naukowe w duchu harmonii nauki i wiary, kształci studentów i formuje ich charaktery.

Współtworzymy kulturę chrześcijańską, ale przede wszystkim oferujemy naszym studentom określoną aksjologię. KUL jest uczelnią wyróżniającą się jasno sprecyzowaną i silnie zarysowaną misją – wartości chrześcijańskie i wynikające z nich normy, w tym normy tworzące kulturę akademicką, odgrywają kluczową rolę w pracy dydaktycznej oraz naukowej pracowników KUL. Owszem, na KUL może studiować każda osoba, która respektuje katolicki charakter uczelni, ale naszym głównym celem jest kształcenie inteligencji katolickiej.

A ona istnieje?

Nie mam żądnych wątpliwości. Pytanie tylko, na ile osoby, które identyfikują się z wartościami katolickimi, czy szerzej chrześcijańskimi, włączają się do życia publicznego i prezentują je w swoich środowiskach oraz kształtują rzeczywistość. Wielu naszych absolwentów pracuje w newralgicznych instytucjach państwa – ważnych urzędach, sądach, w administracji publicznej i samorządowej, bardzo liczni są zatrudnione w szkolnictwie, wychowują nasze przyszłe dorosłe społeczeństwo. Jestem przekonany, że ci ludzie swoją codzienna pracą „przemieniają" ten świat w duchu Ewangelii.

Zgadzam się, że inteligencja chrześcijańska istnieje. Ale czy nie ma problemu z określeniem swojej roli? Odnoszę wrażenie, że działa w ukryciu. Bo każdy kto się wychyli – weźmy wiceministra sprawiedliwości Michała Królikowskiego, który otwarcie mówi o swoich katolickich poglądach – dostaje po głowie.

Pewnie w niektórych obszarach będzie się to nasilać, bo konsekwentne prezentowanie swoich przekonań będzie wymagało coraz większej odwagi, wierność swojemu sumieniu będzie narażać na krytykę czy wręcz ataki. Ale nie zmienia to faktu, że w wielu miejscach - niekoniecznie związanych z pełnieniem najwyższych funkcji – owa inteligencja katolicka rzetelnie wykonuje swoje obowiązki, dobrze pracuje, wychowuje dzieci i młodzież. Przez pracę i prawe zachowanie w życiu codziennym ci ludzie realizują podstawowe założenia etyki chrześcijańskiej.

Mówiliśmy dużo o demografii i likwidacji niektórych kierunków, ale jednak uruchamiacie nowe.

Tak. Pewne kierunki zamykamy, bo nie ma na nie chętnych. Dotyczy to głównie wydziałów zamiejscowych, które dublowały kierunki prowadzone w Lublinie. Ale otwieramy nowe. W tym roku proponujemy kandydatom np. gerontologię społeczną. Robimy to jako pierwsi w Polsce. To studia przygotowujące do pracy na rzecz wspierania aktywności społecznej, kulturalnej i edukacyjnej osób starszych, tak by w sposób satysfakcjonujący funkcjonowały w społeczeństwie. Nie ukrywajmy: starzejmy się, również jako społeczeństwo. Zapotrzebowanie na absolwentów takich kierunków będzie coraz większe.

Wśród nowych kierunków oferujemy także administrowanie ochroną zdrowia, analitykę społeczną i internetową, kognitywistykę w języku polskim i angielskim, zarządzanie dokumentacją i archiwistykę, prawo w biznesie i zarządzanie. Proponujemy studia na ponad 60 kierunkach i specjalnościach, a także ponad 40 studiów podyplomowych.

Chcę podkreślić, że KUL to dobro narodowe. Troska o tę katolicką uczelnię należy więc do całego społeczeństwa. Chrońmy ją i wspierajmy, aby dobrze służyła Polsce i Kościołowi.

Za sprawą kontrowersyjnej wypowiedzi ks. prof. Andrzeja Szostka na temat klauzuli sumienia KUL znalazł się na językach.

ks. prof. Antoni Dębiński, rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego: Wypowiedź ks. prof. Szostka wywołała, co przyznaję z przykrością, wiele zamieszania, w czym swój duży udział miały media. Dokonało się to zapewne wbrew intencjom księdza profesora. Jak powszechnie wiadomo, ks. Szostek, uczeń ks. Karola Wojtyły, naszego wieloletniego profesora, a dziś świętego, jest obrońcą życia od poczęcia po naturalną śmierć. Jest zdecydowanym przeciwnikiem aborcji. I w tej kwestii jego stanowisko jest jasne. Jest także stanowczym obrońcą sumień lekarzy, którzy ze względów ludzkich i religijnych bronią ludzkiego życia.

Pozostało 96% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!