Rozmawiamy dosłownie w przeddzień 70. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego i jest to dobry moment, żeby się zastanowić nad kwestią obecności historii i tradycji we współczesnej kulturze. Dla mnie praca, którą wykonał Jan Ołdakowski i jego zespół, to wzorcowy przykład, jak to należy robić. ?A jak pani to ocenia?
Prof. Małgorzata Omilanowska:
Działalność Muzeum Powstania Warszawskiego należy oceniać nie tylko w kontekście wystawy stałej, która odgrywa bardzo ważną rolę edukacyjną, ale znacznie szerzej. Trzeba zwrócić uwagę również na to, co pracownicy muzeum robią w swojej działalności kulturalnej, społecznej, informacyjnej. Dopiero wtedy widać, jak ważne jest to miejsce, jak dzięki rozmaitym akcjom edukacyjnym, koncertom, spektaklom można kształtować pamięć historyczną. Szczególnie warte podkreślenia jest osiągnięcie, jakim było przygotowanie na podstawie kronik powstańczych filmu „Powstanie Warszawskie". To efekt mrówczej pracy. Dzięki temu te zdjęcia ożyły i sugestywnie opowiadają prawdę o tym zrywie.
Pani, jak rozumiem, ma do tego osobisty stosunek, w związku ze swoją historią rodzinną.
Mój ojciec miał 15 lat, kiedy wybuchło powstanie. W tym wieku mógł zostać tylko łącznikiem, konkretnie w batalionie „Zaremba-Piorun". Dziadek z kolei odpowiadał za obronę cywilną w kwartale Poznańskiej, Hożej i Wilczej, a więc za wydobywanie z gruzów zasypanych cywilów, sprowadzanie do schronów rodzin i pomoc samotnym kobietom.