Dziś mija termin rejestracji list kandydatów na radnych w Państwowej Komisji Wyborczej. Najnowszy sondaż IBRiS dla „Rz" (przeprowadzony pod koniec minionego tygodnia) pokazuje, że gdyby zaplanowane na 16 listopada wybory odbyły się teraz, to w sejmikach wojewódzkich, tak jak przed czterema laty, najwięcej przedstawicieli miałaby PO.
Na partię rządzącą chciałoby głosować 29 proc. badanych. Oznacza to wzrost, od przeprowadzonego dwa tygodnie temu badania, o dwa punkty procentowe. PiS zblokowany z Polską Razem i Solidarną Polską zanotował wzrost o jeden punkt. Prawicowa koalicja zajmuje drugie miejsce z poparciem 28 proc.
To prawdziwy zwrot w opiniach Polaków. O ile w połowie września na obie partie wskazywało po 27 proc. respondentów, o tyle przed miesiącem PiS prowadził trzema punktami – 27 do 24 proc. Od tego czasu poparcie dla PiS niewiele się zmieniło, ale rządzący zyskali pięć punktów procentowych.
Przy tym układzie sił tylko te dwie partie mogą liczyć na wprowadzenie radnych do każdego z szesnastu sejmików. Swoich przedstawicieli będą miały też komitety lokalne. Jednak w skali kraju liczba ich zwolenników spadła z 15 do 12 proc.
Radnych będą mieć jeszcze dwie partie. O ile poparcie dla PSL wzrosło, o tyle dla SLD spadło i obie partie zamieniły się miejscami. Dziś ludowcy przyciągają 11, a lewica 10 proc. wyborców.